Papież wesoły... i ten poważny

Dowcipy, anegdoty, opowiastki...
Awatar użytkownika
Vavin
Posty: 137
Rejestracja: wt sie 25, 2020 9:14 am

Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Vavin » wt wrz 15, 2020 8:19 am

Karol Wojtyła we wspomnieniach przyjaciół, znajomych i współpracowników




____________________

Ludzie znający dobrze Jana Pawła II powiadają, że Papież nawet w najgorszych sytuacjach nie traci poczucia humoru. Joaquin Navarro Valls, rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, zapytał go kiedyś wprost:

- Czy Wasza Świątobliwość płacze?

- Nigdy na zewnątrz - odpowiedział Papież.

____________________

Karol Wojtyła przyszedł na świat 18 maja 1920 roku w Wadowicach. Jego matka Emilia powtarzała ponoć sąsiadkom, że Lolek będzie wielkim człowiekiem...

W 1927 roku - wkrótce po tym, jak amerykański lotnik Charles Lindbergh samotnie przeleciał nad Atlantykiem - zapytano małego Karola Wojtyłę:

- Kim chciałbyś zostać?

- Będę lotnikiem! - odpowiedział chłopiec.

- A dlaczego nie księdzem?

- Bo Polak może być drugim Lindbergiem, ale nie może zostać papieżem.

________________

Wspomina Halina Królikiewicz-Kwiatkowska, koleżanka z Wadowic:

- Jaki był Karol Wojtyła? Na pewno inny od swoich kolegów, odrębny. Ale co to znaczy? Trudno wytłumaczyć te cechy. Wesoły, bardzo koleżeński, pierwszy niosący pociechę w nieszczęściu, w chorobie, uprawiający sporty; zasadniczość była mu zupełnie obca. A przecież czuło się zawsze, że ma - w jakiś sposób niedostępny - swój świat myśli, że jest głęboko religijny, że umie najwięcej z nas wszystkich, że czyta trudne filozoficzne książki, które nas znudziłyby już po kilku stronach, że uczy się i nie traci na próżno ani chwili. I pisze - poematy, wiersze, dramaty filozoficzne dla nas zawiłe, a kiedy rozmawia, to uważnie słucha swego interlokutora, ale zawsze, nawet i dziś, w jego oczach błyskają iskierki ni to humoru, ni jakiejś ironijki czy też wyrozumiałości dla każdego, bo nigdy nie potępiał, nie pouczał, ale rozumiał.

Dziennikarze często zadają pytanie, jakie miał wady. Nie wiem. Nie znam. Do gimnazjum biegł za trzy minuty ósma rano z pobliskiego rynku, obok którego mieszkał, i wpadał w ostatniej chwili do klasy z wielką, rozwichrzoną gęstwą włosów, które nigdy nie chciały go słuchać. Fryzura Karola była przedmiotem żartów jeszcze na studiach. Wśród wierszyków pisanych przez studentów polonistyki znalazł się i taki: "Młodym rybom brak podniebień \ Czy Wojtyła ma już grzebień?".

____________________________

Jego bliscy koledzy z ławy uniwersyteckiej przybili kiedyś na drzwiach jego pokoju w bursie akademickiej, tzw. Pigoniówce, wizytówkę: "Karol Wojtyła - początkujący święty".

______________________________

W roku 1969 ukazała się najważniejsza praca filozoficzna Karola Wojtyły: "Osoba i czyn", książka znakomita, ale bardzo trudna...

- Kardynał Wojtyła lubił odwiedzać proboszcza w Kętach, księdza prałata Józefa Świądra, z którym doskonale się rozumieli, a nawet przyjaźnili - opowiada ksiądz Franciszek Kołacz. - Kiedyś, podczas rejonowego spotkania księży w Oświęcimiu, ksiądz Świąder jakimś żartem "dokuczył" księdzu kardynałowi, który karcąc go, powiedział:

- Ej, prałacie, będziesz za to siedział w czyśćcu.

Prałat Świąder natychmiast mu odpowiedział:

- Tak. I nawet wiem, co tam będę robił.

- Co takiego? - pyta zaciekawiony kardynał.

A prałat na to:

- Będę czytał "Osobę i czyn".

Całe zgromadzenie kapłańskie ryknęło śmiechem; śmiał się równie serdecznie i ksiądz kardynał.

W maju 1972 roku kardynał Wojtyła prowadził pogrzeb księdza Świądra. Stałem obok niego, gdy grabarze wkładali trumnę do grobowca, i usłyszałem półgłosem wypowiedziane zdanie: - No, teraz prałat czyta już "Osobę i czyn".

Awatar użytkownika
serj
Posty: 108
Rejestracja: śr sie 26, 2020 4:29 pm

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: serj » wt wrz 15, 2020 10:33 am

W czasach kiedy w kraju było tylko dwóch kardynałów, kardynał Wojtyła lubił mawiać: - W Polsce 50 proc. kardynałów jeździ na nartach! Nie jeździ ks. kardynał Wyszyński.

Innym razem ks. kardynał Wojtyła, rozmawiając z zagranicznymi dziennikarzami, zaniżył ten skład procentowy i zażartował: - W moim kraju 40 proc. kardynałów uprawia narciarstwo!

Kiedy jeden z korespondentów zauważył, iż Polska ma przecież tylko dwóch kardynałów, kardynał Wojtyła roześmiał się: - Oczywiście, ale kardynał Wyszyński, prymas Polski, stanowi 60 proc.

____________________________________

Pewnego dnia ktoś zapytał kardynała Wojtyłę: - Czy uchodzi, księże kardynale, aby ksiądz jeździł na nartach? - Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach! - odpowiedział przyszły papież.

________________________________________

Stary góral opowiadał: - Kardynał Karol Wojtyła chodzieł w góry. Nikt nawet nie wiedzioł, kto on jest, bo się nie przedstawioł, no ale zawse set rano na Rusinowom Polanę do kaplicy i kie był na Rusinowej, to zachodzieł hań zawse do babki Kobylarcyk.

Aniela Kobylarczyk była ostatnią gaździną Rusinowej Polany. Każdy ją znał i każdy mógł się u niej napić herbaty. Kiedyś kardynał Wojtyła też ją o herbatę poprosił, ale ona go nie poznała. Powiedziała tylko: - Ej, żeście się najedli, aj najedli, kozdy by herbatkę chcioł pić, ale wody to mi ni mo kto przinieść.

Na te słowa poderwał się kardynał, wziął dwa wiadra i poszedł do źródła po wodę.

Po 16 października 1978 roku ktoś zagadnął Anielę Kobylarczyk: - No, babko, widzicie. Tego, coście posłała po wodę, obrali na papieża, a wyście mu telo dobrze zrobieła, boście mu herbaty uwarziła!

Na to babka Aniela Kobylarczyk rzekła ze smutkiem: - Hej, kieby jo była wiedziała, to jo by mu tej herbaty nie warziła. Miałabyk se teroz dwa wiaderecka wody świenconej.

Jankiel
Posty: 131
Rejestracja: wt sie 25, 2020 9:36 am

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Jankiel » wt wrz 15, 2020 2:57 pm

16 października 1978 roku Karol Wojtyła został wybrany na papieża. 264. biskup Rzymu przyjął imię Jan Paweł II. Tego samego dnia polska himalaistka Wanda Rutkiewicz zdobyła najwyższy szczyt świata Mount Everest.

Wanda Rutkiewicz osobiście spotkała Papieża latem 1979 roku podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Ofiarowała mu wtedy kamień z najwyższej góry świata, a on powiedział: - No proszę, jednego dnia pani i ja zaszliśmy tak wysoko.

_________________________________

Papież z Polski podbił serca Włochów natychmiast po wyborze, kiedy stanął przed mieszkańcami Rzymu i wyznał: - Nie wiem, czy będę umiał dobrze wysłowić się w waszym... naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił, poprawcie mnie.

- Wtedy ludzie zgromadzeni na placu św. Piotra wybuchnęli śmiechem i zaczęli klaskać - komentuje ksiądz Boniecki - ponieważ Ojciec Święty właśnie w tym zdaniu zrobił błąd, wtrącając bezwiednie słowo francuskie.

_______________________________

Nowe obowiązki wymagały sił. Nagła śmierć Jana Pawła I po zaledwie 33 dniach pontyfikatu była wielce wymowna.

Plan budowy w Castel Gandolfo basenu kąpielowego wywołał w mediach krytykę Jana Pawła II - zaczęto oskarżać Papieża o rozrzutność i... egoizm. A on odpowiadał: - Papież potrzebuje ruchu. A nowe konklawe będzie kosztować dużo więcej.

___________________________________

Jeszcze jako kardynał na widok (bardzo szczupłego) ojca Leona z Tyńca Wojtyła mówił: Oto definicja mnicha, "kupa kości owiniętych w czarny materiał". Już w Watykanie odwiedził go ksiądz Mieczysław Maliński. Podano obiad: gość dostał kurczaka, a gospodarz rybę. - Dlaczego ja jem kurczaka? - zapytał Maliński. - Bo kurczak jest tańszy.

___________________________________

Karol Wojtyła - Jan Paweł II znany jest z ciętego języka. Jeszcze w Krakowie, gdy się dowiedział, że ksiądz Boniecki złamał nogę na nartach, stwierdził: - Tak to już jest, jak ktoś najpierw jeździ, a potem dopiero się uczy.

Jednakże - powiada ksiądz Adam Boniecki - od kiedy Wojtyła został Ojcem Świętym, bardzo stara się panować nad złośliwością.

Nadal jednak krążą w świecie jego dowcipne - i lekko złośliwe - powiedzonka... Na przykład o jednym z biskupów, który zagadnął go: - No cóż, starzejemy się, Ojcze Święty... Papież spojrzał na niego i odparł: - Tak, ale ja od nóg.

Awatar użytkownika
Niezawodny
Posty: 120
Rejestracja: śr sie 26, 2020 4:16 pm

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Niezawodny » wt wrz 15, 2020 5:14 pm

Kardynał Karol Wojtyła wielokrotnie pisał protesty do wojewody nowosądeckiego Bafii, który tępił ruch oazowy, nasyłając na wakacyjne obozy rekolekcyjne milicję. A kiedy w 1979 roku w Nowym Targu Bafia został przedstawiony Ojcu Świętemu, ten powiedział: - My się przecież znamy... z korespondencji.

Podobnie zareagował na widok Józefa Klasy, byłego I sekretarza PZPR w Krakowie, który nie miał nigdy czasu, żeby spotkać się z kardynałem Wojtyłą. W 1979 roku Klasa był ambasadorem PRL w Meksyku i w tym charakterze został przedstawiony Ojcu Świętemu. - Nigdy nie wątpiłem, że jednak znajdzie pan chwilę czasu dla mnie - ucieszył się Papież.

________________________________

Wkrótce po zamachu zaczęto wozić Jana Pawła II w oszklonym samochodzie, tzw. papamobilu. To go ponoć irytuje. Kiedyś w rozmowie z Ojcem Świętym próbowano bronić tej "szklanej klatki":

Ona zmniejsza ryzyko. Nic na to nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość.

- Ja też - odpowiedział Papież - niepokoję się o swoją świątobliwość.

_________________________________

Podobno niektórzy włoscy kurialiści nie przepadają za polskim otoczeniem Jana Pawła II, tą - jak mówią - "polską mafią".

Tę anegdotę André Frossard usłyszał od samego Jana Pawła II:

Papież modli się i pyta Boga:

- Panie, czy Polska odzyska pewnego dnia wolność?

- Tak - odpowiada Bóg - lecz nie za twojego życia.

Wobec tego Papież pyta dalej:

- Panie, a czy po mnie będzie jeszcze polski papież?

- Nie za mojego życia - odpowiada Pan Bóg.

_____________________________________

Podczas jednego z koncertów Jan Paweł II, mówiąc o pięknie muzyki, przypomniał słowa świętego Augustyna: kto śpiewa, podwójnie się modli.

Po koncercie Papież zamienił kilka słów z ambasadorem USA przy Stolicy Apostolskiej:

- Tak, ksiądz musi sporo śpiewać w kościele, nawet jeśli nie najlepiej mu to idzie.

- A czy Ojciec Święty dobrze śpiewał? - zapytał Ray Flynn.

- Kiedy ja śpiewałem, modliłem się pojedynczo - odparł Papież.
The man who is swimming against the stream knows the strength of it.

Awatar użytkownika
Luther
Posty: 114
Rejestracja: pn sie 31, 2020 4:51 pm

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Luther » wt wrz 15, 2020 9:43 pm

Podczas wizyty w Polsce w roku 1999 ciągle rozbijał nieznośną dlań atmosferę kultu...

Pielgrzymi zgromadzeni w Elblągu przerywali Ojcu Świętemu często i głośno. Jan Paweł II skomentował to: - Ktoś się raz pomylił i zamiast wołać: "Niech żyje Papież!", zaczął wołać: "Niech żyje łupież!". Ja was do tego nie zachęcam.

Kiedy krzyczano doń: "Witaj w Licheniu", stwierdził: - Myślałem, że mówicie: "Witaj, ty leniu".

Z powodu choroby Papież nie mógł pojechać do Gliwic. Odwiedził jednak to miasto ostatniego dnia swojej wizyty w Polsce. - Ja bym z takim papieżem nie wytrzymał - powiedział. - Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać - przyjeżdżo.

______________________________

Od pewnego czasu stanem zdrowia Jana Pawła II zaczęły bardzo interesować się media. Powtarzano każdą plotkę na ten temat. A sam Papież, pytany o swoje zdrowie, odpowiadał: "Nie wiem, nie zdążyłem jeszcze przeczytać porannej prasy".

____________________________

W połowie lat 90. Jan Paweł II zaczął mieć coraz większe problemy z chodzeniem: przejście dłuższego odcinka zajmowało mu coraz więcej czasu. W 1994 roku, podczas obrad Synodu Biskupów, Papież z trudem podszedł do stołu prezydialnego i zamruczał pod nosem: Eppur si muove [,,A jednak się porusza..." - zdanie to wypowiedział Galileusz, mając na myśli Ziemię, po wymuszonym przez inkwizycję uroczystym wyrzeczeniu się swoich poglądów astronomicznych].

Awatar użytkownika
revolta
Posty: 139
Rejestracja: wt sie 25, 2020 9:14 am

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: revolta » śr wrz 16, 2020 1:38 am

Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że Jan Paweł II był człowiekiem
poważnym i nudnym. I tu się bardzo mylą, bo Papa, jak nikt przed nim w
Watykanie tryskał zwariowanym poczuciem humoru. I o tym musimy
pamiętać żegnając się z NIM...



Szklana klatka
Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej
klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z
Janem Pawłem II w Krakowie.
- Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko - tłumaczyła - Nic nie poradzimy,
że się lękamy o Waszą Świątobliwość...
- Ja też - uśmiechnął się Papież - niepokoję się o swoją świątobliwość.



Wszyscy sobie poszli
Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice
Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego
pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: "Ładne
rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!"



Podryw na księdza
Pewnego razu Karol Wortyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry.
Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie
wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej
się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta
uśmiechnęła się.
- Zapomniał pan zegarka, co?
- A skąd pani wie? - zapytał zaskoczony Wojtyła.
- Z doświadczenia - odrzekła - Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną,
który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się
winko, wieczorem dansing...
- Ależ proszę pani, ja jestem księdzem - przerwał jej zawstydzony
Wojtyła
- Wie pan - odpowiedziała rozbawiona nieznajoma - podrywano mnie w
różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.


Jeździć po kardynalsku
Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał
jeździł na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
- Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

Awatar użytkownika
Stefan
Posty: 110
Rejestracja: śr sie 26, 2020 4:57 pm

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Stefan » śr wrz 16, 2020 6:11 am

Pożegnanie biskupów
Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej
pieśni: "O cześć wam, panowie magnaci!"


Więcej już nic nie powiem
Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję
dla Polaków: "Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego
powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie
dobrać".


Opaleni kardynałowie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku,
upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt
jest już widoczny - opalili się towarzyszący mu kardynałowie.


Jakoś człapię
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi
"Gazety Wyborczej" udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana
Pawła II o zdrowie.
- A jakoś człapię - odpowiedział Papież.


Złość piękności szkodzi
Przed kilku laty - wspomina watykański korespondent Telewizji
Publicznej, Jacek Moskwa - po modlitwie "Anioł Pański" Jan Paweł II
przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu
Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego
chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
- To ze złości - usprawiedliwiał się Papież.
A odchodząc dodał: - A złość piękności szkodzi.
Zaiste, chciałoby się powiedzieć,że ludzie są diabłami na ziemi,a zwierzęta dręczonymi przez nich duszami.

Awatar użytkownika
Thales
Posty: 128
Rejestracja: wt sie 25, 2020 9:15 am

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Thales » śr wrz 16, 2020 11:09 am

Papież Benedykt XVI (Joseph Ratzinger) udał się w swoją pierwszą pielgrzymkę do ojczyzny.
Podczas wizyty w swoim rodzinnym mieście zebrało mu się na wspominki z lat młodości.
"A tam za rogiem była żydowska cukiernia....
Po maturze poszliśmy tam z kolegami z pochodniami......"

Awatar użytkownika
Salin
Posty: 132
Rejestracja: wt sie 25, 2020 9:16 am

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Salin » śr wrz 16, 2020 12:18 pm

Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież - jak to
ma w zwyczaju - wdał się w rozmowę z dziećmi.
- Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary - powiedział.
- Nie, nie jesteś stary - gromko zaprotestowały dzieci.
- Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję - replikował Papież


Mów mi wujaszku
Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta
Jimmy'ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając
kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko:
- Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość.
Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i
powiedział:
- Mów mi wujaszku.
– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spi

Awatar użytkownika
Scytian
Posty: 117
Rejestracja: pn sie 31, 2020 4:39 pm

Re: Papież wesoły... i ten poważny

Post autor: Scytian » śr wrz 16, 2020 2:54 pm

Były szkolny kolega Karola Wojtyły, Jerzy Kluger, zapragnął odwiedzić przebywającego właśnie w Rzymie krakowskiego arcybiskupa. Zgłosił się w polskim collegu i otrzymał termin. Stojąc już przed kardynałem zaczął mamrotać onieśmielony `Wasza Eminencjo...', na to Wojtyła złapał go za ramiona i wykrzyknął: `Jurek, czyś ty zwariował, to przecież ja, Lolek!'

Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go "najdostojniejszym", powiedziała "Witojcie nom najpsystojniejsy księze kardynale". On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: "No, coś w tym jest".

ODPOWIEDZ