A jednak rodzice...
Re: A jednak rodzice...
Ja ze swoimi jakos nie mam problemow, jak bylem malucki to strasznie truli ze pozno i spac, teraz nie mam problemow z wyjsciem gdzies pozno, wyjazdem czy czym kolwiek. Moze dlatego, ze mi ufaja i widza, ze nie zrobie niczego bardzo glupiego. Bo pewnie swoje i tak wiedza. Kochany mlody alkoholik rodzicow. Nie no zartuje
Ciało puszczone raz, puszcza się cały czas
Re: A jednak rodzice...
Nienawidze pytan ojego taty:
T:I co jak było w szkole? (głaska mnie po głowie :/)
J:Dobrze.
T:Jakas piateczka czy coś.
J:Nieee.
T:A moze cwaja (czyt. jedynka)
J:Nieeeee.
T:A moze uwaga?
J:No mowie ze w szkole dobrze.
I jak tu nie wyjsc z równowagi?
T:I co jak było w szkole? (głaska mnie po głowie :/)
J:Dobrze.
T:Jakas piateczka czy coś.
J:Nieee.
T:A moze cwaja (czyt. jedynka)
J:Nieeeee.
T:A moze uwaga?
J:No mowie ze w szkole dobrze.
I jak tu nie wyjsc z równowagi?
Re: A jednak rodzice...
Najlepiej to sie zaszyc i nie słuchac rodziców
- Niezawodny
- Posty: 120
- Rejestracja: śr sie 26, 2020 4:16 pm
Re: A jednak rodzice...
Jestescie troche pusci chociaz ja w waszym wieku tez bylem za buntem itd. Kiedys zrozumiecie, jak wazni sa rodzice.
The man who is swimming against the stream knows the strength of it.
Re: A jednak rodzice...
nie! posłuchaj! nie każdy młody człowiek jest debilem, bez przesady...
Re: A jednak rodzice...
Siedze sobie wczoraj w pokoju, nabilem fifke (lufke dla niewiedzacych ocb, sluzaca do palenia trawki, nie trawka to nie narkotyk:P) Biore sobie buszka i nagle starsza wpada do mnie do pokoju (wie, ze pale, ale nie jestem na tyle beszczelny, zeby robic to w jej obecnosci) i mowi do mnie, uwaga!: Daj mi bucha. Oboje sie zjaralismy i z takim bananem na twarzy do mnie: Co Kamyk, fajeczke zapalilmy, nie? (ja juz swoich fajek nie mialem). Potem poszla na chwile do kuchni, wiec skorzystalem z wolnego czasu, dokonczylem robic bit, podlaczylem mikrofon i sobie cos tam nagrywam. Nagla starsza wpada spowrotem i nagralismy razem jeden kawalek, to dopiero mialem wykret