Bitwy, których nie było...
Re: Bitwy, których nie było...
z podobnych przegięć, tylko w drugą stronę - gdzieś kiedyś czytałem porównanie "oficjalnych" sowieckich strat w czasie bitwy o moskwę (II WW) z przybliżonymi realnymi stratami - i różnica była chyba na poziomie dwóch zer...
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
Re: Bitwy, których nie było...
Może to było 3, może 7 - nie pamietam, ale na pewno mniej niż 10.
Taką "bitwą medialną" było też słynne (u Pertka) starcie polskiego S-2 z 6 niemieckimi Schnell-bootami. Wg. Pertka (a potem powtarzali to inni) S-2 samotnie zaatakował 6 niemieckich S-bootów, które go okrążyły. Zdołał się wyrwać z tego "ognistego kręgu", a Niemcy postrzelali się wzajemnie i musieli wrócić do bazy.
Naprawdę wyglądało to tak, że 7 (a nie 6) niemieckich S-bootów płynęło na spotkanie konwoju, gdy wtem od północy zostali ostrzelani, bez wyrządzenia im szkód. Nie byli w stanie dostrzec przeciwnika, ale uznali że ich dalsza akcja nie ma sensu, gdyż zostali odkryci i konwój schroni się w porcie i dlatego zawrócili.
Nie zmniejsza to bohaterstwa dowódcy S-2 (wiedział w co się pakuje), ale "ognisty krąg" i wzajemne postrzelanie się Niemców to już wymysł ówczesnej prasy piszącej "ku pokrzepieniu serc".
Taką "bitwą medialną" było też słynne (u Pertka) starcie polskiego S-2 z 6 niemieckimi Schnell-bootami. Wg. Pertka (a potem powtarzali to inni) S-2 samotnie zaatakował 6 niemieckich S-bootów, które go okrążyły. Zdołał się wyrwać z tego "ognistego kręgu", a Niemcy postrzelali się wzajemnie i musieli wrócić do bazy.
Naprawdę wyglądało to tak, że 7 (a nie 6) niemieckich S-bootów płynęło na spotkanie konwoju, gdy wtem od północy zostali ostrzelani, bez wyrządzenia im szkód. Nie byli w stanie dostrzec przeciwnika, ale uznali że ich dalsza akcja nie ma sensu, gdyż zostali odkryci i konwój schroni się w porcie i dlatego zawrócili.
Nie zmniejsza to bohaterstwa dowódcy S-2 (wiedział w co się pakuje), ale "ognisty krąg" i wzajemne postrzelanie się Niemców to już wymysł ówczesnej prasy piszącej "ku pokrzepieniu serc".