Monty Python
Re: Monty Python
"Sąd (świadek w trumnie/kardynał Richelieu). Modrzew."
IT'S MAN Michael Palin
GŁOS John Cleese
SDZIA Terry Jones
OSKARŻONY Eric Idle
ADWOKAT John Cleese
PROTOKÓLANT Ian Davidson
PANI LEWIS Graham Chapman
KARDYNAŁ RICHELIEU Michael Palin
INSPEKTOR TUMAN Graham Chapman
(las; It's Man wybiega z paproci; słychać odgłosy dzikich zwierząt)
IT'S MAN
Oto...
(animowana czołówka)
NAPISY (zmieniające się jak wyświetlane slajdy) i GŁOS (spoza kadru)
ODCINEK 12B
Jak rozpoznawać drzewa z dużej odległości.
Nr 1
MODRZEW
(fotografia modrzewia)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew... Modrzew.
(sala sądowa; sędzia ubrany w togę, z peruką na głowie siedzi na swoim miejscu; w boksie dla oskarżonych stoi mężczyzna ubrany w garnitur)
SDZIA
Panie Modrzew, wysłuchał pan argumentów oskarżyciela. Czy chce pan coś powiedzieć, zanim wydam wyrok?
OSKARŻONY
Chcę tylko powiedzieć, wysoki sądzie, że mam rodzinę, żonę i sześcioro dzieci, i naprawdę mam nadzieję, że nie pozbawi mnie pan wolności bo... Bo wolność, wysoki sądzie, jest najcenniejszą wartością w cywilizowanym społeczeństwie. To więź co dozwala dzikiemu stworzeniu swą pomroczną duszę osłonić jak tarczą i skryć w spokoju pierś targaną bólem. Bezcenna jak święty balsam jest zbawieniem książąt i zwiastunką szczęścia. Zaprawdę, nadto jest jądrem wszystkiego, co człowiekowi zyskuje pożytek. Cóż wyswobodzi tego więźnia przykutego do nagiej ściany samotnego lochu, z dala od pohukiwania tebańskich puchaczy. Cóż rozpala z wiosną serduszko bekasa lub obudzi morelę co zda się tkwić senna w zimowym uśpieniu. Jakaż to bogini słucha błagalnej modlitwy żeglarza targanego pazurem morskiej nawałnicy.
To wolność! Wolność! Wolność!
SDZIA
Chodzi tylko o mandat za złe parkowanie.
(na salę wchodzi adwokat)
ADWOKAT
Przepraszam za spóźnienie. Nie mogłem znaleźć koszernego parkingu. Zaraz się we wszystkim połapię. Wezwać panią Fionę Lewis.
(na salę wchodzi typowa "baba-plotkara" i staje na miejscu dla świadków)
PROTOKÓLANT
Świadek, pani Fiona Lewis.
PANI LEWIS
(bierze do ręki biblię)
Przysięgam mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. W każdym razie powiedziałam jej, że nie będzie ich na to stać za jego zarobki. Poza tym pióra działają człowiekowi na nerwy, a on ma drewnianą nogę...
(adwokat wykonuje ruch palcem, sugerując, że jest to bardzo istotny fragment zeznania pani Lewis)
Sama nie wiem jak ona sobie z tym radzi, po tych wszystkich problemach jakie miała z tą swoją... swoją... No wiecie. W każdym razie wystąpiła w białej sukni ślubnej, ku ogólnemu zaskoczeniu, a wszystko kupili na raty. Chyba należałoby ich odesłać tam, skąd przyszli dla ich własnego dobra. Jak mawiają... Pani Harris powiedziała, jak powiedziała, powiedziała "martwy krab" - tak powiedziała, powiedziała. Jej siostra wyjechała do Rodezji z brzuchem, a jej najmłodsze jest chude jak szczapa...
(adwokat wykonuje ruch palcem, sugerując, że jest to bardzo istotny fragment zeznania pani Lewis)
A te złote rybki mają katar i kaszlą wodą. Tak bywa. No nie? Tak nie można. No nie? Oni nawet nie są po ślubie, nawet nie są rozwiedzeni... A on jest agentem KGB, mówię wam.
(protokólant wstaje ze swojego miejsca i podchodzi do pani Lewis)
Choć twierdzi, że jest lekarzem od drzew, ale nie podoba mi się stan jego wątroby. Te wszystkie piski i łomoty, aż do wczesnych godzin rannych...
(protokolant wyprowadza ją z sali sądowej)
Jego matka czuje się znacznie lepiej odkąd kazała sobie uciąć głowę.
(w drzwiach sali sądowej)
A ja na to nie gadaj mi o pęcherzu...
SDZIA
(z dezaprobatą)
Panie Bartlett, zeznania pańskiego świadka nie mają nic wspólnego ze sprawą.
ADWOKAT
Mój następny świadek wszystko wytłumaczy, za pozwoleniem wysokiego sądu. Wzywam świętej pamięci Artura Aldridge'a.
PROTOKÓLANT
Świętej pamięci Artur Aldridge.
SDZIA
Świętej pamięci?
ADWOKAT
Tak, wysoki sądzie.
(dwóch mężczyzn wnosi na salę sądową trumnę, którą stawiają na miejscu dla świadków)
SDZIA
Panie Bartlett, przesłuchiwanie zmarłego nie ma najmniejszego sensu.
ADWOKAT
Słucham?
SDZIA
Przecież pański świadek nie żyje.
ADWOKAT
Tak, wysoki sądzie, to znaczy... potencjalnie nie żyje.
SDZIA
Nie jest całkiem martwy?
ADWOKAT
Nie, ale też nie czuje się najlepiej.
SDZIA
Skoro jeszcze żyje, co robi w trumnie?
ADWOKAT
Jest w niej na wszelki wypadek. Mogę kontynuować?
(zwraca się do trumny)
Panie Aldridge... był pan... jest pan maklerem, zamieszkałym przy Savundra Close 10 w Wimbledonie.
(z trumny słychać puknięcie)
Panie Aldridge...
SDZIA
Co to za stukanie?
ADWOKAT
Odpowiedź twierdząca. Jedno stuknięcie oznacza - tak, dwa stuknięcia - nie. Panie Aldridge... Czy może nam pan powiedzieć, że nie czuje się pan najlepiej?
(z trumny słychać puknięcie)
Żeby nie ciągnąć dłużej tego tematu... czy zechce nam pan przyznać, że jest pan... jak to potocznie się nazywa... że się tak wyrażę... martwy?
(zapada cisza; adwokat nasłuchuje)
Panie Aldridge, zakładam, że pan nie żyje.
(cisza)
Aha!
SDZIA
Co z tego wynika?
ADWOKAT
To się zaraz okaże, wysoki sądzie.
(wstaje i podchodzi do trumny)
Panie Aldridge, zastanawia się pan nas odpowiedzią, czy jest pan po prostu martwy?
(cisza)
Lepiej będzie jak zajrzę do środka, wysoki sądzie.
(uchyla wieko trumny i przez dłuższą chwilę dokonuje oględzin jej zawartości; zamyka trumnę)
Nie mam więcej pytań.
(wraca na swoje miejsce)
SDZIA
Co to ma znaczyć? Zwala mi pan jakieś zwłoki w sądzie i mówi "nie mam więcej pytań". Domagam się wyjaśnień!
ADWOKAT
To nie jest prosta sprawa, wysoki sądzie.
SDZIA
Pan, najwyraźniej, w ogóle nie ma pojęcia co to za sprawa.
ADWOKAT
Za chwilę rozsupłam tajemnicze nitki, z których usnuta jest ta diabolicznie zagmatwana intryga, wysoki sądzie, a wówczas naszym oczom ukaże się spisek tak szatański, tak haniebny...
SDZIA
(znudzony wypowiedziami adwokata)
Pański klient przyznał się już do złego parkowania.
ADWOKAT
Złe parkowanie! Trele, morele! Nie wolno nam niczego pominąć! Wezwać kardynała Richelieu.
SDZIA
Pan robi z tego aferę. Kardynał Richelieu?
ADWOKAT
Dobrze zna oskarżonego, wysoki sądzie.
(barokowa muzyka; do sali sądowej wchodzi taneczno-zawadiackim krokiem mężczyzna ubrany w strój kardynalski - kardynał Richelieu; w dłoni trzyma mikrofon, staje na miejscu dla świadków)
KARDYNAŁ RICHELIEU
(jak ciotowaty piosenkarz)
Siemanko. Cudnie tu u was. Kocham wasz kraj. Londyn jest taki piękny o tej porze roku.
ADWOKAT
Kardynał Armand du Plessis de Richelieu, Pierwszy Minister Ludwika XIII?
KARDYNAŁ RICHELIEU
(zalotnie)
Oui.
ADWOKAT
Czy można powiedzieć, że nie tylko scentralizował eminencja monarchię we Francji, lecz także utrwalił schizmę w Europie?
KARDYNAŁ RICHELIEU
(skromnie)
Tak mówią.
ADWOKAT
Prześladował eminencja hugenotów?
KARDYNAŁ RICHELIEU
Oui.
ADWOKAT
A jeszcze surowiej traktował eminencja katolickich arystokratów, którzy sprzymierzyli się z wrogami państwa, w celu zapewnienia sobie feudalnej niezależności?
KARDYNAŁ RICHELIEU
Jasne.
ADWOKAT
Czy zna eminencja oskarżonego Harolda Modrzewia?
KARDYNAŁ RICHELIEU
(pokazuje ręką wysokość około jednego metra)
Od takiego.
ADWOKAT
Czy jako kardynał kościoła rzymsko-katolickiego, Pierwszy Minister Ludwika XIII, jeden z architektów współczesnego świata, zechce eminencja zaświadczyć, że Harold Modrzew to człowiek szczerego serca?
KARDYNAŁ RICHELIEU
Słuchajcie wszyscy. Harry jest kapitalnym facetem.
ADWOKAT
Wysoki sądzie, biorąc pod uwagę nieskazitelną naturę świadka, proszę o ułaskawienie oskarżonego.
SDZIA
Mandat wynosi tylko trzydzieści szylingów.
(do sali sądowej, energicznym krokiem wchodzi Inspektor Tuman i staje na środku, tyłem do sędziego)
INSPEKTOR TUMAN
Nie tak szybko!
OSKARŻONY
A to czemu?
INSPEKTOR TUMAN
(od czasu do czasu wykonuje nerwowe ruchy)
Na nic te celne uwagi... Myślisz, żeś taki bystry? Jestem Tuman.
NAPIS: TUMAN Z YARDU
WSZYSCY Tuman z Yardu! Konsternacja! Poruszenie!
INSPEKTOR TUMAN
Właśnie. Chcę zadać kilka pytań kardynałowi, tak zwanemu Richelieu.
KARDYNAŁ RICHELIEU
(skonsternowany)
Bonjour Monsieur Tuman.
INSPEKTOR TUMAN
Tak zwany kardynale, stwierdzam, że zmarłeś w grudniu tysiąc sześćset czterdziestego drugiego.
KARDYNAŁ RICHELIEU
Zgadza się.
INSPEKTOR TUMAN
Aha! Wpadł w me sidła!
(wszyscy obecni w sali klaszczą; kardynał wygląda na zrezygnowanego)
KARDYNAŁ RICHELIEU
Niech cię diabli, inspektorze Tuman. Za bystryś dla nas, niegodziwców.
INSPEKTOR TUMAN
Co więcej, sugeruję, że jesteś Ronem Higginsem, zawodowo udającym kardynała Richelieu.
KARDYNAŁ RICHELIEU
Złapałeś mnie.
ADWOKAT
Aleś ty bystry, Tuman! Byłby mnie nabrał.
INSPEKTOR TUMAN
Wykonuję tylko swój zawód.
SDZIA
Z tak genialnym umysłem mógłby pan być więcej niż policjantem.
INSPEKTOR TUMAN
Owszem.
SDZIA
Na przykład - kim?
(rozpoczyna się akompaniament na pianinie)
INSPEKTOR TUMAN
Gdybym nie był w KGP, gdzie indziej bym pracował.
Gdybym nie był w KGP, okna bym pucował.
Pucu, pucu, glanc, glanc, codziennie w pocie czoła.
Pucu, pucu, glanc, glanc, oto piosnka ma wesoła.
WSZYSCY
Gdybym nie był w KGP, gdzie indziej bym pracował.
Gdybym nie był w KGP, okna bym pucował.
Pucu, pucu, glanc, glanc, codziennie w pocie czoła.
Pucu, pucu, glanc, glanc, oto piosnka ma wesoła.
Hej!
(zapada cisza; adwokat wyskakuje na środek sali sądowej i podskakując tanecznie oraz ruszając ramionami niczym tłoki lokomotywy parowej, śpiewa)
ADWOKAT
Gdybym w sądzie nie pracował, inaczej chciałbym żyć.
Gdybym nie był adwokatem, maszynistą chciałbym być.
Ciuf, ciuf, puf, puf...
(spostrzega, że nikt - oprócz niego - nie śpiewa, a zebrani w sali patrzą na niego jak na wariata; powoli, zdziwiony idzie w kierunku swojego miejsca; jeszcze raz, nieśmiało wykonuje ruchy naśladujące pracę tłoków w lokomotywie parowej i wydając cichy, powolny dźwięk "Buuu" naśladuje gwizd lokomotywy parowej, z równoczesnym pokazaniem tej czynności; wraca na swoje miejsce; za nim podąża rycerz w zbroi z oskubanym kurczakiem; siada na swoje miejsce; rycerz też i uderza adwokata kurczakiem w głowę; cięcie)
NAPISY (zmieniające się jak wyświetlane slajdy) i GŁOS (spoza kadru)
Nr 1
MODRZEW
(fotografia modrzewia)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew... Modrzew.
NAPIS: A teraz...
Nr 1
MODRZEW
A teraz...
IT'S MAN Michael Palin
GŁOS John Cleese
SDZIA Terry Jones
OSKARŻONY Eric Idle
ADWOKAT John Cleese
PROTOKÓLANT Ian Davidson
PANI LEWIS Graham Chapman
KARDYNAŁ RICHELIEU Michael Palin
INSPEKTOR TUMAN Graham Chapman
(las; It's Man wybiega z paproci; słychać odgłosy dzikich zwierząt)
IT'S MAN
Oto...
(animowana czołówka)
NAPISY (zmieniające się jak wyświetlane slajdy) i GŁOS (spoza kadru)
ODCINEK 12B
Jak rozpoznawać drzewa z dużej odległości.
Nr 1
MODRZEW
(fotografia modrzewia)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew... Modrzew.
(sala sądowa; sędzia ubrany w togę, z peruką na głowie siedzi na swoim miejscu; w boksie dla oskarżonych stoi mężczyzna ubrany w garnitur)
SDZIA
Panie Modrzew, wysłuchał pan argumentów oskarżyciela. Czy chce pan coś powiedzieć, zanim wydam wyrok?
OSKARŻONY
Chcę tylko powiedzieć, wysoki sądzie, że mam rodzinę, żonę i sześcioro dzieci, i naprawdę mam nadzieję, że nie pozbawi mnie pan wolności bo... Bo wolność, wysoki sądzie, jest najcenniejszą wartością w cywilizowanym społeczeństwie. To więź co dozwala dzikiemu stworzeniu swą pomroczną duszę osłonić jak tarczą i skryć w spokoju pierś targaną bólem. Bezcenna jak święty balsam jest zbawieniem książąt i zwiastunką szczęścia. Zaprawdę, nadto jest jądrem wszystkiego, co człowiekowi zyskuje pożytek. Cóż wyswobodzi tego więźnia przykutego do nagiej ściany samotnego lochu, z dala od pohukiwania tebańskich puchaczy. Cóż rozpala z wiosną serduszko bekasa lub obudzi morelę co zda się tkwić senna w zimowym uśpieniu. Jakaż to bogini słucha błagalnej modlitwy żeglarza targanego pazurem morskiej nawałnicy.
To wolność! Wolność! Wolność!
SDZIA
Chodzi tylko o mandat za złe parkowanie.
(na salę wchodzi adwokat)
ADWOKAT
Przepraszam za spóźnienie. Nie mogłem znaleźć koszernego parkingu. Zaraz się we wszystkim połapię. Wezwać panią Fionę Lewis.
(na salę wchodzi typowa "baba-plotkara" i staje na miejscu dla świadków)
PROTOKÓLANT
Świadek, pani Fiona Lewis.
PANI LEWIS
(bierze do ręki biblię)
Przysięgam mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. W każdym razie powiedziałam jej, że nie będzie ich na to stać za jego zarobki. Poza tym pióra działają człowiekowi na nerwy, a on ma drewnianą nogę...
(adwokat wykonuje ruch palcem, sugerując, że jest to bardzo istotny fragment zeznania pani Lewis)
Sama nie wiem jak ona sobie z tym radzi, po tych wszystkich problemach jakie miała z tą swoją... swoją... No wiecie. W każdym razie wystąpiła w białej sukni ślubnej, ku ogólnemu zaskoczeniu, a wszystko kupili na raty. Chyba należałoby ich odesłać tam, skąd przyszli dla ich własnego dobra. Jak mawiają... Pani Harris powiedziała, jak powiedziała, powiedziała "martwy krab" - tak powiedziała, powiedziała. Jej siostra wyjechała do Rodezji z brzuchem, a jej najmłodsze jest chude jak szczapa...
(adwokat wykonuje ruch palcem, sugerując, że jest to bardzo istotny fragment zeznania pani Lewis)
A te złote rybki mają katar i kaszlą wodą. Tak bywa. No nie? Tak nie można. No nie? Oni nawet nie są po ślubie, nawet nie są rozwiedzeni... A on jest agentem KGB, mówię wam.
(protokólant wstaje ze swojego miejsca i podchodzi do pani Lewis)
Choć twierdzi, że jest lekarzem od drzew, ale nie podoba mi się stan jego wątroby. Te wszystkie piski i łomoty, aż do wczesnych godzin rannych...
(protokolant wyprowadza ją z sali sądowej)
Jego matka czuje się znacznie lepiej odkąd kazała sobie uciąć głowę.
(w drzwiach sali sądowej)
A ja na to nie gadaj mi o pęcherzu...
SDZIA
(z dezaprobatą)
Panie Bartlett, zeznania pańskiego świadka nie mają nic wspólnego ze sprawą.
ADWOKAT
Mój następny świadek wszystko wytłumaczy, za pozwoleniem wysokiego sądu. Wzywam świętej pamięci Artura Aldridge'a.
PROTOKÓLANT
Świętej pamięci Artur Aldridge.
SDZIA
Świętej pamięci?
ADWOKAT
Tak, wysoki sądzie.
(dwóch mężczyzn wnosi na salę sądową trumnę, którą stawiają na miejscu dla świadków)
SDZIA
Panie Bartlett, przesłuchiwanie zmarłego nie ma najmniejszego sensu.
ADWOKAT
Słucham?
SDZIA
Przecież pański świadek nie żyje.
ADWOKAT
Tak, wysoki sądzie, to znaczy... potencjalnie nie żyje.
SDZIA
Nie jest całkiem martwy?
ADWOKAT
Nie, ale też nie czuje się najlepiej.
SDZIA
Skoro jeszcze żyje, co robi w trumnie?
ADWOKAT
Jest w niej na wszelki wypadek. Mogę kontynuować?
(zwraca się do trumny)
Panie Aldridge... był pan... jest pan maklerem, zamieszkałym przy Savundra Close 10 w Wimbledonie.
(z trumny słychać puknięcie)
Panie Aldridge...
SDZIA
Co to za stukanie?
ADWOKAT
Odpowiedź twierdząca. Jedno stuknięcie oznacza - tak, dwa stuknięcia - nie. Panie Aldridge... Czy może nam pan powiedzieć, że nie czuje się pan najlepiej?
(z trumny słychać puknięcie)
Żeby nie ciągnąć dłużej tego tematu... czy zechce nam pan przyznać, że jest pan... jak to potocznie się nazywa... że się tak wyrażę... martwy?
(zapada cisza; adwokat nasłuchuje)
Panie Aldridge, zakładam, że pan nie żyje.
(cisza)
Aha!
SDZIA
Co z tego wynika?
ADWOKAT
To się zaraz okaże, wysoki sądzie.
(wstaje i podchodzi do trumny)
Panie Aldridge, zastanawia się pan nas odpowiedzią, czy jest pan po prostu martwy?
(cisza)
Lepiej będzie jak zajrzę do środka, wysoki sądzie.
(uchyla wieko trumny i przez dłuższą chwilę dokonuje oględzin jej zawartości; zamyka trumnę)
Nie mam więcej pytań.
(wraca na swoje miejsce)
SDZIA
Co to ma znaczyć? Zwala mi pan jakieś zwłoki w sądzie i mówi "nie mam więcej pytań". Domagam się wyjaśnień!
ADWOKAT
To nie jest prosta sprawa, wysoki sądzie.
SDZIA
Pan, najwyraźniej, w ogóle nie ma pojęcia co to za sprawa.
ADWOKAT
Za chwilę rozsupłam tajemnicze nitki, z których usnuta jest ta diabolicznie zagmatwana intryga, wysoki sądzie, a wówczas naszym oczom ukaże się spisek tak szatański, tak haniebny...
SDZIA
(znudzony wypowiedziami adwokata)
Pański klient przyznał się już do złego parkowania.
ADWOKAT
Złe parkowanie! Trele, morele! Nie wolno nam niczego pominąć! Wezwać kardynała Richelieu.
SDZIA
Pan robi z tego aferę. Kardynał Richelieu?
ADWOKAT
Dobrze zna oskarżonego, wysoki sądzie.
(barokowa muzyka; do sali sądowej wchodzi taneczno-zawadiackim krokiem mężczyzna ubrany w strój kardynalski - kardynał Richelieu; w dłoni trzyma mikrofon, staje na miejscu dla świadków)
KARDYNAŁ RICHELIEU
(jak ciotowaty piosenkarz)
Siemanko. Cudnie tu u was. Kocham wasz kraj. Londyn jest taki piękny o tej porze roku.
ADWOKAT
Kardynał Armand du Plessis de Richelieu, Pierwszy Minister Ludwika XIII?
KARDYNAŁ RICHELIEU
(zalotnie)
Oui.
ADWOKAT
Czy można powiedzieć, że nie tylko scentralizował eminencja monarchię we Francji, lecz także utrwalił schizmę w Europie?
KARDYNAŁ RICHELIEU
(skromnie)
Tak mówią.
ADWOKAT
Prześladował eminencja hugenotów?
KARDYNAŁ RICHELIEU
Oui.
ADWOKAT
A jeszcze surowiej traktował eminencja katolickich arystokratów, którzy sprzymierzyli się z wrogami państwa, w celu zapewnienia sobie feudalnej niezależności?
KARDYNAŁ RICHELIEU
Jasne.
ADWOKAT
Czy zna eminencja oskarżonego Harolda Modrzewia?
KARDYNAŁ RICHELIEU
(pokazuje ręką wysokość około jednego metra)
Od takiego.
ADWOKAT
Czy jako kardynał kościoła rzymsko-katolickiego, Pierwszy Minister Ludwika XIII, jeden z architektów współczesnego świata, zechce eminencja zaświadczyć, że Harold Modrzew to człowiek szczerego serca?
KARDYNAŁ RICHELIEU
Słuchajcie wszyscy. Harry jest kapitalnym facetem.
ADWOKAT
Wysoki sądzie, biorąc pod uwagę nieskazitelną naturę świadka, proszę o ułaskawienie oskarżonego.
SDZIA
Mandat wynosi tylko trzydzieści szylingów.
(do sali sądowej, energicznym krokiem wchodzi Inspektor Tuman i staje na środku, tyłem do sędziego)
INSPEKTOR TUMAN
Nie tak szybko!
OSKARŻONY
A to czemu?
INSPEKTOR TUMAN
(od czasu do czasu wykonuje nerwowe ruchy)
Na nic te celne uwagi... Myślisz, żeś taki bystry? Jestem Tuman.
NAPIS: TUMAN Z YARDU
WSZYSCY Tuman z Yardu! Konsternacja! Poruszenie!
INSPEKTOR TUMAN
Właśnie. Chcę zadać kilka pytań kardynałowi, tak zwanemu Richelieu.
KARDYNAŁ RICHELIEU
(skonsternowany)
Bonjour Monsieur Tuman.
INSPEKTOR TUMAN
Tak zwany kardynale, stwierdzam, że zmarłeś w grudniu tysiąc sześćset czterdziestego drugiego.
KARDYNAŁ RICHELIEU
Zgadza się.
INSPEKTOR TUMAN
Aha! Wpadł w me sidła!
(wszyscy obecni w sali klaszczą; kardynał wygląda na zrezygnowanego)
KARDYNAŁ RICHELIEU
Niech cię diabli, inspektorze Tuman. Za bystryś dla nas, niegodziwców.
INSPEKTOR TUMAN
Co więcej, sugeruję, że jesteś Ronem Higginsem, zawodowo udającym kardynała Richelieu.
KARDYNAŁ RICHELIEU
Złapałeś mnie.
ADWOKAT
Aleś ty bystry, Tuman! Byłby mnie nabrał.
INSPEKTOR TUMAN
Wykonuję tylko swój zawód.
SDZIA
Z tak genialnym umysłem mógłby pan być więcej niż policjantem.
INSPEKTOR TUMAN
Owszem.
SDZIA
Na przykład - kim?
(rozpoczyna się akompaniament na pianinie)
INSPEKTOR TUMAN
Gdybym nie był w KGP, gdzie indziej bym pracował.
Gdybym nie był w KGP, okna bym pucował.
Pucu, pucu, glanc, glanc, codziennie w pocie czoła.
Pucu, pucu, glanc, glanc, oto piosnka ma wesoła.
WSZYSCY
Gdybym nie był w KGP, gdzie indziej bym pracował.
Gdybym nie był w KGP, okna bym pucował.
Pucu, pucu, glanc, glanc, codziennie w pocie czoła.
Pucu, pucu, glanc, glanc, oto piosnka ma wesoła.
Hej!
(zapada cisza; adwokat wyskakuje na środek sali sądowej i podskakując tanecznie oraz ruszając ramionami niczym tłoki lokomotywy parowej, śpiewa)
ADWOKAT
Gdybym w sądzie nie pracował, inaczej chciałbym żyć.
Gdybym nie był adwokatem, maszynistą chciałbym być.
Ciuf, ciuf, puf, puf...
(spostrzega, że nikt - oprócz niego - nie śpiewa, a zebrani w sali patrzą na niego jak na wariata; powoli, zdziwiony idzie w kierunku swojego miejsca; jeszcze raz, nieśmiało wykonuje ruchy naśladujące pracę tłoków w lokomotywie parowej i wydając cichy, powolny dźwięk "Buuu" naśladuje gwizd lokomotywy parowej, z równoczesnym pokazaniem tej czynności; wraca na swoje miejsce; za nim podąża rycerz w zbroi z oskubanym kurczakiem; siada na swoje miejsce; rycerz też i uderza adwokata kurczakiem w głowę; cięcie)
NAPISY (zmieniające się jak wyświetlane slajdy) i GŁOS (spoza kadru)
Nr 1
MODRZEW
(fotografia modrzewia)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew... Modrzew.
NAPIS: A teraz...
Nr 1
MODRZEW
A teraz...
- GreenHornet
- Posty: 141
- Rejestracja: wt sie 25, 2020 9:41 am
Re: Monty Python
"Mechanik rowerowy"
NARRATOR John Cleese
F.G. SUPERMAN/MECHANIK ROWEROWY Michael Palin
PIERWSZY SUPERMAN John Cleese
DRUGI SUPERMAN Graham Chapman
TRZECI SUPERMAN Terry Jones
SUPERMAN ROWERZYSTA Terry Jones
KOBIECY GŁOS Carol Cleveland
(superman stojący na tle błękitnego nieba; rozgląda się)
NARRATOR
(z amerykańskim akcentem)
Ten człowiek, nie jest zwyczajnym człowiekiem. To F.G. Superman. Nie wyróżniający się niczym wśród innych bogobojnych obywateli.
(F.G. Superman idzie ulicą, mijając innych supermanów; wsiada do autobusu-piętrusa; cięcie; wnętrze autobusu pełne supermanów - niektórzy z nich mają koszyki na zakupy; powolny najazd na twarz F.G. Supermana)
Jednak F.G. Superman ma podwójną osobowość. W nagłym wypadku, w każdej chwili, w każdym miejscu gotów jest stać się... Mechanikiem Rowerowym!
(po polnej drodze jedzie superman-rowerzysta; nagle przewraca się razem z rowerem; cięcie; wnętrze pralni; przed pralkami siedzą supermani, czytając różne wydawnictwa np. "Przygody agenta ubezpieczeniowego", "Kajko i Kokosz kontra poborca podatkowy", "Pani domu")
MŁODY SUPERMAN
(rozpaczliwie)
Uszkodzony rower!
(wskazując ręką)
Tam, na drodze!
(ogólne przerażenie; szybkie zbliżenie na twarz F.G. Supermana, który robi tajemniczą minę)
MECHANIK ROWEROWY
(spoza kadru)
Hmmmm... To chyba zadanie dla Mechanika Rowerowego... Ale jak się przebrać, nie zdradzając się?
PIERWSZY SUPERMAN
Gdyby tu tylko był Mechanik Rowerowy!
F.G. SUPERMAN
Chwileczkę! Chyba wiem gdzie go szukać.
(pokazuje ręką w kierunku okna pralni)
Patrzcie tam!
(supermani w pralni spoglądają we wskazanym kierunku a F.G. Superman wstaje i zaczyna się rozbierać; cięcie)
NAPIS: BŁYSK!
(F.G. Superman w kombinezonie - przeistoczył się w Mechanika Rowerowego; supermani spostrzegają go)
WSZYSCY SUPERMANI
(zaskoczeni)
Mechanik Rowerowy, ale skąd tu się wziął?!
(Mechanik Rowerowy wychodzi z pralni, cięcie; ulica; przy ustawionym znaku z napisem "Roboty drogowe" trzech supermanów pogłębia wykop)
PIERWSZY SUPERMAN
Patrzcie...
(cięcie; ulicą nadchodzi Mechanik Rowerowy; cięcie)
Czy to makler?
DRUGI SUPERMAN
Majster budowlany?
TRZECI SUPERMAN
Kościelny?
WSZYSCY SUPERMANI
(nadęcie zachwyceni)
Nie, to MECHANIK ROWEROWY!
(stają w tandetnej, teatralnej pozie; cięcie; mechanik idzie dalej; podchodzi do supermana-rowerzysty, który stoi bezradny, drapiąc się w głowę; spostrzega Mechanika Rowerowego)
SUPERMAN - ROWERZYSTA
(zaskoczony i zachwycony)
O rany! MECHANIK ROWEROWY! Dzięki, że przybyłeś! Patrz!
(wskazuje poniżej; Mechanik spogląda w dół, dłonią daje znak typu "chwila - nie ma sprawy", lekko odpycha supermana-rowerzystę i przystępuje do naprawy uszkodzonego roweru; /jak na niemym filmie/ przykręca przednie koło; cięcie)
NAPIS: BRZK!
(cięcie; ustawia kierownicę; cięcie)
NAPIS: ŚRUB, ŚRUB!
(cięcie; przykręca tylne koło; cięcie)
NAPIS: SKRT!
(cięcie; dokręca pedały; cięcie)
NAPIS: DMUCH, DMUCH!
(cięcie; pompuje koło; nadchodzą inni supermani cięcie)
NAPIS: ZMIANA SIODEŁKA!
(cięcie; montuje siodełko; cięcie)
DRUGI SUPERMAN
Naprawia go własnoręcznie!
PIERWSZY SUPERMAN
Patrzcie, jak tym kluczem dokręca muterkę!
(cięcie; Mechanik Rowerowy wręcza naprawiony rower supermanowi-rowerzyście)
SUPERMAN - ROWERZYSTA
(uradowany)
Mechaniku Rowerowy, jak ci się odwdzięczę?!
MECHANIK ROWEROWY
(skromnie)
Nie ma sprawy. To należy do codziennych obowiązków... Mechanika Rowerowego.
(odchodzi)
WSZYSCY SUPERMANI
Nasz bohater!
(Mechanik Rowerowy odchodzi polną drogą)
NARRATOR
Tak! Gdziekolwiek rowery ulegają zniszczeniu, albo zagraża międzynarodowy komunizm, Mechanik Rowerowy wkracza do akcji!
(cięcie; ogródek przydomowy; na trawniku stoi ogrodowy stoliczek, na którym ustawione są - mikrofon i telefon; za stolikiem siedzi narrator)
Gotów jest zniszczyć komunistów. Zmiażdżyć tych wrednych, czerwonych śmierdzieli!
(zaczyna histerycznie krzyczeć)
Skopać ich po ryju!
(kopie stolik, który się przewraca)
Zabić, zabić! Parszywe, wredne komuchy!
(wpada w szał)
Jak ja ich nienawidzę! Aaaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaaa!
KOBIECY GŁOS
(spoza kadru)
Norman, herbata gotowa.
(narrator momentalnie uspokaja się)
NARRATOR
(zupełnie normalnym, spokojnym głosem)
Już idę, kochanie!
(wstaje i wychodzi; za nim podąża rycerz w zbroi niosący nad głową przygotowanego do ciosu oskubanego kurczaka; cięcie)
NARRATOR John Cleese
F.G. SUPERMAN/MECHANIK ROWEROWY Michael Palin
PIERWSZY SUPERMAN John Cleese
DRUGI SUPERMAN Graham Chapman
TRZECI SUPERMAN Terry Jones
SUPERMAN ROWERZYSTA Terry Jones
KOBIECY GŁOS Carol Cleveland
(superman stojący na tle błękitnego nieba; rozgląda się)
NARRATOR
(z amerykańskim akcentem)
Ten człowiek, nie jest zwyczajnym człowiekiem. To F.G. Superman. Nie wyróżniający się niczym wśród innych bogobojnych obywateli.
(F.G. Superman idzie ulicą, mijając innych supermanów; wsiada do autobusu-piętrusa; cięcie; wnętrze autobusu pełne supermanów - niektórzy z nich mają koszyki na zakupy; powolny najazd na twarz F.G. Supermana)
Jednak F.G. Superman ma podwójną osobowość. W nagłym wypadku, w każdej chwili, w każdym miejscu gotów jest stać się... Mechanikiem Rowerowym!
(po polnej drodze jedzie superman-rowerzysta; nagle przewraca się razem z rowerem; cięcie; wnętrze pralni; przed pralkami siedzą supermani, czytając różne wydawnictwa np. "Przygody agenta ubezpieczeniowego", "Kajko i Kokosz kontra poborca podatkowy", "Pani domu")
MŁODY SUPERMAN
(rozpaczliwie)
Uszkodzony rower!
(wskazując ręką)
Tam, na drodze!
(ogólne przerażenie; szybkie zbliżenie na twarz F.G. Supermana, który robi tajemniczą minę)
MECHANIK ROWEROWY
(spoza kadru)
Hmmmm... To chyba zadanie dla Mechanika Rowerowego... Ale jak się przebrać, nie zdradzając się?
PIERWSZY SUPERMAN
Gdyby tu tylko był Mechanik Rowerowy!
F.G. SUPERMAN
Chwileczkę! Chyba wiem gdzie go szukać.
(pokazuje ręką w kierunku okna pralni)
Patrzcie tam!
(supermani w pralni spoglądają we wskazanym kierunku a F.G. Superman wstaje i zaczyna się rozbierać; cięcie)
NAPIS: BŁYSK!
(F.G. Superman w kombinezonie - przeistoczył się w Mechanika Rowerowego; supermani spostrzegają go)
WSZYSCY SUPERMANI
(zaskoczeni)
Mechanik Rowerowy, ale skąd tu się wziął?!
(Mechanik Rowerowy wychodzi z pralni, cięcie; ulica; przy ustawionym znaku z napisem "Roboty drogowe" trzech supermanów pogłębia wykop)
PIERWSZY SUPERMAN
Patrzcie...
(cięcie; ulicą nadchodzi Mechanik Rowerowy; cięcie)
Czy to makler?
DRUGI SUPERMAN
Majster budowlany?
TRZECI SUPERMAN
Kościelny?
WSZYSCY SUPERMANI
(nadęcie zachwyceni)
Nie, to MECHANIK ROWEROWY!
(stają w tandetnej, teatralnej pozie; cięcie; mechanik idzie dalej; podchodzi do supermana-rowerzysty, który stoi bezradny, drapiąc się w głowę; spostrzega Mechanika Rowerowego)
SUPERMAN - ROWERZYSTA
(zaskoczony i zachwycony)
O rany! MECHANIK ROWEROWY! Dzięki, że przybyłeś! Patrz!
(wskazuje poniżej; Mechanik spogląda w dół, dłonią daje znak typu "chwila - nie ma sprawy", lekko odpycha supermana-rowerzystę i przystępuje do naprawy uszkodzonego roweru; /jak na niemym filmie/ przykręca przednie koło; cięcie)
NAPIS: BRZK!
(cięcie; ustawia kierownicę; cięcie)
NAPIS: ŚRUB, ŚRUB!
(cięcie; przykręca tylne koło; cięcie)
NAPIS: SKRT!
(cięcie; dokręca pedały; cięcie)
NAPIS: DMUCH, DMUCH!
(cięcie; pompuje koło; nadchodzą inni supermani cięcie)
NAPIS: ZMIANA SIODEŁKA!
(cięcie; montuje siodełko; cięcie)
DRUGI SUPERMAN
Naprawia go własnoręcznie!
PIERWSZY SUPERMAN
Patrzcie, jak tym kluczem dokręca muterkę!
(cięcie; Mechanik Rowerowy wręcza naprawiony rower supermanowi-rowerzyście)
SUPERMAN - ROWERZYSTA
(uradowany)
Mechaniku Rowerowy, jak ci się odwdzięczę?!
MECHANIK ROWEROWY
(skromnie)
Nie ma sprawy. To należy do codziennych obowiązków... Mechanika Rowerowego.
(odchodzi)
WSZYSCY SUPERMANI
Nasz bohater!
(Mechanik Rowerowy odchodzi polną drogą)
NARRATOR
Tak! Gdziekolwiek rowery ulegają zniszczeniu, albo zagraża międzynarodowy komunizm, Mechanik Rowerowy wkracza do akcji!
(cięcie; ogródek przydomowy; na trawniku stoi ogrodowy stoliczek, na którym ustawione są - mikrofon i telefon; za stolikiem siedzi narrator)
Gotów jest zniszczyć komunistów. Zmiażdżyć tych wrednych, czerwonych śmierdzieli!
(zaczyna histerycznie krzyczeć)
Skopać ich po ryju!
(kopie stolik, który się przewraca)
Zabić, zabić! Parszywe, wredne komuchy!
(wpada w szał)
Jak ja ich nienawidzę! Aaaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaaa!
KOBIECY GŁOS
(spoza kadru)
Norman, herbata gotowa.
(narrator momentalnie uspokaja się)
NARRATOR
(zupełnie normalnym, spokojnym głosem)
Już idę, kochanie!
(wstaje i wychodzi; za nim podąża rycerz w zbroi niosący nad głową przygotowanego do ciosu oskubanego kurczaka; cięcie)
Re: Monty Python
"Bajka dla dzieci"
LEKTOR Eric Idle
(animowana czołówka; słodka muzyczka; na tle sielankowego rysunku, skaczą milutkie króliczki; napis "Poranna bajka"; cięcie; studio telewizyjne stylizowane na dziecięcy pokoik; przed kamerą siedzi lektor, gładko zaczesany; na kolanach trzyma dużą książkę w twardej oprawie)
LEKTOR
Dzień dobry, dzieci. Czas na poranną bajkę. Jesteście gotowe? No to zaczynamy.
(otwiera książkę i czyta)
Pewnego dnia, czarodziejski chochlik Ricky poszedł odwiedzić Daisy Bełkotkę w jej walącej się chatce. Zastał ją w sypialni. Złapawszy ją brutalnie za ramiona, rzucił na łóżko, zdzierając z niej...
(ścisza głos; skonsternowany kartkuje książkę; uśmiecha się przepraszająco i czyta dalej)
Stary wilk morski, kapitan Nick był nieobliczalnym, rubasznym osiłkiem. Uwielbiał życie na morzu. Lubił też kręcić się przy molo, gdzie mężczyźni przebrani za kobiety...
(skonsternowany przegląda kolejne kartki; spoza kadru wysuwa się kij, którym zostaje szturchnięty)
Oh...
(uśmiecha się i czyta dalej)
Czupiradłuś miał maleńki sklepik, w cieniu czarodziejskiego dębu obok szumiastego krzewu, w ciemnym zakątku magicznej polanki w leśnej dolince. Sprzedawał w nim... prezerwatywy?
(całkowicie skonsternowany ogląda okładkę książki; przegląda jej zawartość)
Dyscyplina... nagie...
(obraca książkę w pozycję, w jakiej ogląda się rozkładówki w czasopismach dla panów)
Melonem?
(cięcie)
ANIMACJA
(króliczki z czołówki skaczą po łące; pojawia się skaczący hipopotam, który rozdeptuje króliczki; skaczący hipopotam odchodzi; z dołu kadru wynurza się wąsaty mężczyzna w mundurze; stawia na trawie dwie postaci - klęczącego mężczyznę, zapewne spowiadającego się, ubranego w koszulę i spodnie oraz pochylonego nad nim księdza w sutannie, zapewne spowiednika; wąsaty wojskowy znika za horyzontem; zbliżenie na postacie; słychać modlitwę po łacinie; ksiądz uderza głową w głowę klęczącego, wbijając go całkowicie w ziemię; dłoń zabiera księdza; cięcie; wąsaty wojskowy trzyma w ręce księdza, a potem go wyrzuca; rozchyla mundur, pod którym znajduje się niebieskie tło; najazd kamery na niebieskie tło, które przechodzi w plażę; cięcie)
KONIEC ANIMACJI
LEKTOR Eric Idle
(animowana czołówka; słodka muzyczka; na tle sielankowego rysunku, skaczą milutkie króliczki; napis "Poranna bajka"; cięcie; studio telewizyjne stylizowane na dziecięcy pokoik; przed kamerą siedzi lektor, gładko zaczesany; na kolanach trzyma dużą książkę w twardej oprawie)
LEKTOR
Dzień dobry, dzieci. Czas na poranną bajkę. Jesteście gotowe? No to zaczynamy.
(otwiera książkę i czyta)
Pewnego dnia, czarodziejski chochlik Ricky poszedł odwiedzić Daisy Bełkotkę w jej walącej się chatce. Zastał ją w sypialni. Złapawszy ją brutalnie za ramiona, rzucił na łóżko, zdzierając z niej...
(ścisza głos; skonsternowany kartkuje książkę; uśmiecha się przepraszająco i czyta dalej)
Stary wilk morski, kapitan Nick był nieobliczalnym, rubasznym osiłkiem. Uwielbiał życie na morzu. Lubił też kręcić się przy molo, gdzie mężczyźni przebrani za kobiety...
(skonsternowany przegląda kolejne kartki; spoza kadru wysuwa się kij, którym zostaje szturchnięty)
Oh...
(uśmiecha się i czyta dalej)
Czupiradłuś miał maleńki sklepik, w cieniu czarodziejskiego dębu obok szumiastego krzewu, w ciemnym zakątku magicznej polanki w leśnej dolince. Sprzedawał w nim... prezerwatywy?
(całkowicie skonsternowany ogląda okładkę książki; przegląda jej zawartość)
Dyscyplina... nagie...
(obraca książkę w pozycję, w jakiej ogląda się rozkładówki w czasopismach dla panów)
Melonem?
(cięcie)
ANIMACJA
(króliczki z czołówki skaczą po łące; pojawia się skaczący hipopotam, który rozdeptuje króliczki; skaczący hipopotam odchodzi; z dołu kadru wynurza się wąsaty mężczyzna w mundurze; stawia na trawie dwie postaci - klęczącego mężczyznę, zapewne spowiadającego się, ubranego w koszulę i spodnie oraz pochylonego nad nim księdza w sutannie, zapewne spowiednika; wąsaty wojskowy znika za horyzontem; zbliżenie na postacie; słychać modlitwę po łacinie; ksiądz uderza głową w głowę klęczącego, wbijając go całkowicie w ziemię; dłoń zabiera księdza; cięcie; wąsaty wojskowy trzyma w ręce księdza, a potem go wyrzuca; rozchyla mundur, pod którym znajduje się niebieskie tło; najazd kamery na niebieskie tło, które przechodzi w plażę; cięcie)
KONIEC ANIMACJI
Re: Monty Python
"Skecz restauracyjny"
KONFERANSJER Michael Palin
KOBIETA Carol Cleveland
MŻCZYZNA Graham Chapman
KELNER Terry Jones
KIEROWNIK SALI Michael Palin
KIEROWNIK RESTAURACJI Eric Idle
KUCHARZ John Cleese
(plaża; tabliczka z napisem "Wyścigi z osłem"; dwaj mężczyźni biegną, trzymając osła na ramionach; mijają prezentera ubranego w czerwoną marynarkę)
KONFERANSJER
Witajcie ponownie. A teraz skecz, który dwaj chłopcy z Londynu pisali trzy lata. Zatytułowali swój numerek "Skecz restauracyjny".
(cięcie; wnętrze restauracji; przy stoliku, naprzeciwko siebie siedzą - kobieta i mężczyzna; miła atmosfera)
KOBIETA
Ładnie tutaj.
MŻCZYZNA
To świetna restauracja, trzygwiazdkowa.
KOBIETA
Naprawdę?
MŻCZYZNA
Yhmm...
(podchodzi kelner)
KELNER
(z francuskim akcentem)
Dobry wieczór panu, dobry wieczór pani.
(wręcza im menu)
Miło mi znów pana gościć.
MŻCZYZNA
Dziękuję. Rzuć okiem, kochanie. Wybierz co chcesz.
(przez chwilę przeglądają menu)
Boeuf en croute jest fantastyczny.
KELNER
Jeśli wolno, pozwolę sobie polecić bażanta á la reine. Sos to specjalność szefa kuchni.
MŻCZYZNA
Brzmi obiecująco. Przejrzyj menu, nie śpiesz się. A przy okazji, podano mi brudny widelec.
Mógłby mi pan przynieść inny?
KELNER
Słucham?
MŻCZYZNA
Nic takiego, ale ten widelec jest brudny. Mógłby mi pan przynieść inny?
(kelner z przerażeniem ogląda widelec)
KELNER
Najmocniej przepraszam.
MŻCZYZNA
Nic takiego, to drobiazg.
KELNER
Wcale nie. Przepraszam pana. Natychmiast zawołam kierownika sali.
MŻCZYZNA
Ależ nie trzeba.
KELNER
Kierownik sali na pewno zechce osobiście państwa przeprosić. Zaraz go zawołam.
(odchodzi)
KOBIETA
Obsługa pierwsza klasa.
MŻCZYZNA
Tutaj naprawdę dbają o klienta.
(kelner wraca z kierownikiem sali)
KIEROWNIK SALI
Przepraszam państwa.
(bierze do ręki widelec i krytycznie mu się przygląda)
Ohyda! Gaston... sprawdź natychmiast kto mył sztućce i wywal go od razu z pracy!
MŻCZYZNA
Ależ... nie trzeba.
KIEROWNIK SALI
Albo nie! Nie możemy ryzykować. Wywal wszystkich pomywaczy!
MŻCZYZNA
Nie chcę robić kłopotu.
KIEROWNIK SALI
Żaden kłopot. Bardzo słusznie, że zwrócił pan na to uwagę. Gaston, biegnij po kierownika restauracji i powiedz mu co się stało!
(kelner odchodzi)
MŻCZYZNA
Proszę nie robić afery.
KIEROWNIK SALI
To żadna afera. Chcemy być tylko pewni, że nic nie przeszkodzi państwu delektować się posiłkiem.
MŻCZYZNA
Przecież to tylko brudny widelec.
KIEROWNIK SALI
(załamany)
Wiem... i przepraszam. Jest mi bardzo przykro. Wiem jedno - cokolwiek powiem, nie zmieni to faktu, że w naszej restauracji podano państwu brudne, paskudne i... śmierdzące sztućce.
MŻCZYZNA
Widelec nie śmierdział.
KIEROWNIK SALI
Śmierdzi! Jest obrzydliwy i odrażający.
(histeryzuje)
Nienawidzę go! Brudny, ohydny, parszywy, oślizły widelec!
(nadchodzi kierownik restauracji; kierownik sali w pochylonej, cierpiętniczej pozie, ucieka na zaplecze)
KIEROWNIK RESTAURACJI
Dobry wieczór panu, dobry wieczór pani. Jestem kierownikiem restauracji i właśnie dowiedziałem się co zaszło. Mogę usiąść?
MŻCZYZNA
Oczywiście.
(siada przy stoliku, pomiędzy kobietą i mężczyzną)
KIEROWNIK RESTAURACJI
Pragnę pokornie, najmocniej i szczerze przeprosić państwa za ten widelec.
MŻCZYZNA
Wcale nie jest taki brudny. To brud ledwo zauważalny.
KIEROWNIK RESTAURACJI
Dobrzy z państwa ludzie. Dziękuję za słowa otuchy, ale ja widzę ten brud.
(bierze do ręki widelec)
Dla mnie jest niczym bezdenne szambo.
MŻCZYZNA
Tak źle nie jest.
KIEROWNIK RESTAURACJI
Czuję ból aż tutaj!
(pięścią uderza się w klatkę piersiową)
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
(histerycznie)
Tego nie można usprawiedliwić. Chciałbym częściej przebywać ostatnio w restauracji, ale nie czułem się najlepiej. Sprawy nie wyglądały zbyt różowo. Biednego synka kucharza znowu zamknęli w zakładzie. Stara pani Dalrymple, która zmywa naczynia, ledwo już porusza palcami, a Gilberto był ranny na wojnie. Ale to dobrzy ludzie. Życzliwi ludzie. Wspólnie przezwyciężyliśmy już niemal wszystkie trudności. Już widzieliśmy światło na końcu tunelu, kiedy to... kiedy to się stało!
(zrozpaczony dramatycznie kładzie głowę na stoliku; kobieta i mężczyzna są mocno skonsternowani)
MŻCZYZNA
Podać panu wody?
KIEROWNIK RESTAURACJI
(płaczliwie)
Jestem skończony!
(pozostaje w bezruchu; z zaplecza wychodzi potężny kucharz i podchodzi do stolika; w prawej dłoni trzyma tasak)
KUCHARZ
(krzyczy)
Wy dranie! Wy wredne dranie bez serca!
MŻCZYZNA
(zdezorientowany)
Ha, ha, ha, ha.
KUCHARZ
(krzyczy)
Patrzcie coście z nim zrobili! Urobił sobie ręce do łokci, żeby ten lokal osiągnął obecny standard, a wy przyłazicie tutaj ze swoimi tanimi, złośliwymi i bezczelnymi uwagami i gnoicie go!
(łka histerycznie)
Niszczycie tego wspaniałego, uczciwego człowieka, któremu butów nie jesteście godni całować!
Oj, bo dostanę szału.
(kręci z bólu głową, następnie lewą ręką łapie się za głowę)
Oszaleję!
(wbija tasak w blat stolika; z zaplecza wychodzi kierownik sali i niepewnie podchodzi do stolika)
KIEROWNIK SALI
Spokojnie, Mungo, spokojnie... Oj!
(łapie się za głowę, która go nagle zabolała)
O Boże! Moja rana z wojny!
KIEROWNIK RESTAURACJI
(podnosi głowę)
To już koniec!
(wstaje z widelcem w dłoni; kierownik sali i kucharz wiją się z bólu, krzycząc przeraźliwie)
KUCHARZ
Oni go zabiją!
(kierownik restauracji dramatycznie unosi przed sobą widelec i wbija go sobie w brzuch)
Zabili go!
(bierze tasak ze stolika; całkowicie oszalał)
Zemsty! Zemsty!
(unosi tasak, chcąc zadać cios mężczyźnie)
KIEROWNIK SALI
(powstrzymując kucharza)
Mungo... nigdy nie zabijaj klienta! Aaaaaach!
(z bólu łapie się za głowę; kucharz również)
Znowu ta rana!
(pada na podłogę nieopodal stolika; kucharz ponownie bierze zamach tasakiem, wrzeszcząc szaleńczo; z zaplecza wybiega kelner i rzuca się od tyłu na kucharza; obaj upadają na stolik; kelner przetacza się po plecach kucharza i spada po drugiej stronie stolika; cięcie)
NAPIS: CZAS NA PUENT.
MŻCZYZNA
Całe szczęście, że nie wspomniałem o brudnym nożu.
(słychać dezaprobatę widzów; odjazd kamery; na stoliku leży kucharz, przed stolikiem kelner, a za stolikiem kierownik sali i restauracji; cięcie; plaża z konferansjerem)
KONFERANSJER
To znowu my. To był "Skecz restauracyjny". Fajny numerek. Okrutny, ale cholernie zabawny.
A co powiecie na puentę? Wiecie o co mi chodzi, no nie?
(podchodzi mężczyzna z restauracji z oskubanym kurczakiem, którym zadaje konferansjerowi cios w głowę; odchodzi i oddaje kurczaka zdziwionemu rycerzowi w zbroi)
KONFERANSJER Michael Palin
KOBIETA Carol Cleveland
MŻCZYZNA Graham Chapman
KELNER Terry Jones
KIEROWNIK SALI Michael Palin
KIEROWNIK RESTAURACJI Eric Idle
KUCHARZ John Cleese
(plaża; tabliczka z napisem "Wyścigi z osłem"; dwaj mężczyźni biegną, trzymając osła na ramionach; mijają prezentera ubranego w czerwoną marynarkę)
KONFERANSJER
Witajcie ponownie. A teraz skecz, który dwaj chłopcy z Londynu pisali trzy lata. Zatytułowali swój numerek "Skecz restauracyjny".
(cięcie; wnętrze restauracji; przy stoliku, naprzeciwko siebie siedzą - kobieta i mężczyzna; miła atmosfera)
KOBIETA
Ładnie tutaj.
MŻCZYZNA
To świetna restauracja, trzygwiazdkowa.
KOBIETA
Naprawdę?
MŻCZYZNA
Yhmm...
(podchodzi kelner)
KELNER
(z francuskim akcentem)
Dobry wieczór panu, dobry wieczór pani.
(wręcza im menu)
Miło mi znów pana gościć.
MŻCZYZNA
Dziękuję. Rzuć okiem, kochanie. Wybierz co chcesz.
(przez chwilę przeglądają menu)
Boeuf en croute jest fantastyczny.
KELNER
Jeśli wolno, pozwolę sobie polecić bażanta á la reine. Sos to specjalność szefa kuchni.
MŻCZYZNA
Brzmi obiecująco. Przejrzyj menu, nie śpiesz się. A przy okazji, podano mi brudny widelec.
Mógłby mi pan przynieść inny?
KELNER
Słucham?
MŻCZYZNA
Nic takiego, ale ten widelec jest brudny. Mógłby mi pan przynieść inny?
(kelner z przerażeniem ogląda widelec)
KELNER
Najmocniej przepraszam.
MŻCZYZNA
Nic takiego, to drobiazg.
KELNER
Wcale nie. Przepraszam pana. Natychmiast zawołam kierownika sali.
MŻCZYZNA
Ależ nie trzeba.
KELNER
Kierownik sali na pewno zechce osobiście państwa przeprosić. Zaraz go zawołam.
(odchodzi)
KOBIETA
Obsługa pierwsza klasa.
MŻCZYZNA
Tutaj naprawdę dbają o klienta.
(kelner wraca z kierownikiem sali)
KIEROWNIK SALI
Przepraszam państwa.
(bierze do ręki widelec i krytycznie mu się przygląda)
Ohyda! Gaston... sprawdź natychmiast kto mył sztućce i wywal go od razu z pracy!
MŻCZYZNA
Ależ... nie trzeba.
KIEROWNIK SALI
Albo nie! Nie możemy ryzykować. Wywal wszystkich pomywaczy!
MŻCZYZNA
Nie chcę robić kłopotu.
KIEROWNIK SALI
Żaden kłopot. Bardzo słusznie, że zwrócił pan na to uwagę. Gaston, biegnij po kierownika restauracji i powiedz mu co się stało!
(kelner odchodzi)
MŻCZYZNA
Proszę nie robić afery.
KIEROWNIK SALI
To żadna afera. Chcemy być tylko pewni, że nic nie przeszkodzi państwu delektować się posiłkiem.
MŻCZYZNA
Przecież to tylko brudny widelec.
KIEROWNIK SALI
(załamany)
Wiem... i przepraszam. Jest mi bardzo przykro. Wiem jedno - cokolwiek powiem, nie zmieni to faktu, że w naszej restauracji podano państwu brudne, paskudne i... śmierdzące sztućce.
MŻCZYZNA
Widelec nie śmierdział.
KIEROWNIK SALI
Śmierdzi! Jest obrzydliwy i odrażający.
(histeryzuje)
Nienawidzę go! Brudny, ohydny, parszywy, oślizły widelec!
(nadchodzi kierownik restauracji; kierownik sali w pochylonej, cierpiętniczej pozie, ucieka na zaplecze)
KIEROWNIK RESTAURACJI
Dobry wieczór panu, dobry wieczór pani. Jestem kierownikiem restauracji i właśnie dowiedziałem się co zaszło. Mogę usiąść?
MŻCZYZNA
Oczywiście.
(siada przy stoliku, pomiędzy kobietą i mężczyzną)
KIEROWNIK RESTAURACJI
Pragnę pokornie, najmocniej i szczerze przeprosić państwa za ten widelec.
MŻCZYZNA
Wcale nie jest taki brudny. To brud ledwo zauważalny.
KIEROWNIK RESTAURACJI
Dobrzy z państwa ludzie. Dziękuję za słowa otuchy, ale ja widzę ten brud.
(bierze do ręki widelec)
Dla mnie jest niczym bezdenne szambo.
MŻCZYZNA
Tak źle nie jest.
KIEROWNIK RESTAURACJI
Czuję ból aż tutaj!
(pięścią uderza się w klatkę piersiową)
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
(histerycznie)
Tego nie można usprawiedliwić. Chciałbym częściej przebywać ostatnio w restauracji, ale nie czułem się najlepiej. Sprawy nie wyglądały zbyt różowo. Biednego synka kucharza znowu zamknęli w zakładzie. Stara pani Dalrymple, która zmywa naczynia, ledwo już porusza palcami, a Gilberto był ranny na wojnie. Ale to dobrzy ludzie. Życzliwi ludzie. Wspólnie przezwyciężyliśmy już niemal wszystkie trudności. Już widzieliśmy światło na końcu tunelu, kiedy to... kiedy to się stało!
(zrozpaczony dramatycznie kładzie głowę na stoliku; kobieta i mężczyzna są mocno skonsternowani)
MŻCZYZNA
Podać panu wody?
KIEROWNIK RESTAURACJI
(płaczliwie)
Jestem skończony!
(pozostaje w bezruchu; z zaplecza wychodzi potężny kucharz i podchodzi do stolika; w prawej dłoni trzyma tasak)
KUCHARZ
(krzyczy)
Wy dranie! Wy wredne dranie bez serca!
MŻCZYZNA
(zdezorientowany)
Ha, ha, ha, ha.
KUCHARZ
(krzyczy)
Patrzcie coście z nim zrobili! Urobił sobie ręce do łokci, żeby ten lokal osiągnął obecny standard, a wy przyłazicie tutaj ze swoimi tanimi, złośliwymi i bezczelnymi uwagami i gnoicie go!
(łka histerycznie)
Niszczycie tego wspaniałego, uczciwego człowieka, któremu butów nie jesteście godni całować!
Oj, bo dostanę szału.
(kręci z bólu głową, następnie lewą ręką łapie się za głowę)
Oszaleję!
(wbija tasak w blat stolika; z zaplecza wychodzi kierownik sali i niepewnie podchodzi do stolika)
KIEROWNIK SALI
Spokojnie, Mungo, spokojnie... Oj!
(łapie się za głowę, która go nagle zabolała)
O Boże! Moja rana z wojny!
KIEROWNIK RESTAURACJI
(podnosi głowę)
To już koniec!
(wstaje z widelcem w dłoni; kierownik sali i kucharz wiją się z bólu, krzycząc przeraźliwie)
KUCHARZ
Oni go zabiją!
(kierownik restauracji dramatycznie unosi przed sobą widelec i wbija go sobie w brzuch)
Zabili go!
(bierze tasak ze stolika; całkowicie oszalał)
Zemsty! Zemsty!
(unosi tasak, chcąc zadać cios mężczyźnie)
KIEROWNIK SALI
(powstrzymując kucharza)
Mungo... nigdy nie zabijaj klienta! Aaaaaach!
(z bólu łapie się za głowę; kucharz również)
Znowu ta rana!
(pada na podłogę nieopodal stolika; kucharz ponownie bierze zamach tasakiem, wrzeszcząc szaleńczo; z zaplecza wybiega kelner i rzuca się od tyłu na kucharza; obaj upadają na stolik; kelner przetacza się po plecach kucharza i spada po drugiej stronie stolika; cięcie)
NAPIS: CZAS NA PUENT.
MŻCZYZNA
Całe szczęście, że nie wspomniałem o brudnym nożu.
(słychać dezaprobatę widzów; odjazd kamery; na stoliku leży kucharz, przed stolikiem kelner, a za stolikiem kierownik sali i restauracji; cięcie; plaża z konferansjerem)
KONFERANSJER
To znowu my. To był "Skecz restauracyjny". Fajny numerek. Okrutny, ale cholernie zabawny.
A co powiecie na puentę? Wiecie o co mi chodzi, no nie?
(podchodzi mężczyzna z restauracji z oskubanym kurczakiem, którym zadaje konferansjerowi cios w głowę; odchodzi i oddaje kurczaka zdziwionemu rycerzowi w zbroi)
Re: Monty Python
"Interesujące życie"
ANIMACJA
(wnętrze pokoju bez okien; w przeciwległej ścianie znajdują się drzwi; w pokoju stoi tylko jedno krzesło, na którym siedzi długonosy człowiek; sufit rozchyla się i pojawia się twarz z imponującym uzębieniem)
GŁOS
Czujesz się znudzony swoim życiem? No to kup sobie życie z przeszłości!
(zbliżenie twarzy)
Wielu ludzi żyło o wiele ciekawiej, niż ty kiedykolwiek zdołasz!
(widok armaty, do której jacyś osobnicy ładują kobietę; wystrzał; armata w wyniku odrzutu znika poza kadrem, a kobieta wypada z lufy, nie przemieszczając się w ogóle; słychać muzykę - "Kankan" z "Życia paryskiego" Jakuba Offenbacha; pojawiają się trzy półnagie /od pasa w dół/ kobiety, niosące mężczyznę w pozycji poziomej, podnosząc nogi w sposób charakterystyczny dla kankana; niebieskie tło; przez kadr przemyka się kobieta z chłopcem; w przeciwnym kierunku przelatuje naga kobieta na dużej świni; chłopiec biegnie za świnią; spoza kadru dochodzą odgłosy wypadku samochodowego; z kierunku, w którym pobiegł chłopiec, wyjeżdża samochód z początku XX wieku, z dwoma mężczyznami; na przedzie samochodu znajduje się chłopiec, w pozycji do góry nogami; z dołu kadru wynurza się policjant kierujący ruchem drogowym; przelatuje świnia z nagą kobietą na grzbiecie, wprawiając policjanta w ruch obrotowy; z dołu kadru wynurza się duża głowa policjanta w kasku, na którym stoi policjant kierujący ruchem; kask otwiera się jak wieczko szkatułki; wewnątrz znajduje się pozytywka z baletnicą; baletnica zeskakuje z głowy policjanta; słychać plusk; zza głowy wynurza się kobieta na koniu; głowa policjanta znika; koń niosący kobietę wykonuje różnego rodzaju, niewiarygodne podskoki, aż rozkracza się robiąc koński szpagat; cięcie; zbliżenie twarzy z imponującym uzębieniem)
Inni dalej będą żyli ciekawiej, a ty z pewnością nie!
NAPIS i GŁOS (spoza ekranu): Jednak teraz... po raz pierwszy...
(zbliżenie twarzy z imponującym uzębieniem)
fragmenty ich życia znajdą się w sprzedaży...
(cięcie; wnętrze pokoju jak poprzednio; przez drzwi wskakuje człowiek od twarzy z imponującym uzębieniem; na tym tle pojawia się napis: "15/")
...za jedyne piętnaście szylingów. Nudziarze tacy jak ty...
(zbliżenie na człowieka od twarzy, pokazującego starą, rodzinną fotografię)
...mogą nabyć pięknie oprawione fotografie z życia innych.
(długonosy człowiek ogląda fotografię, która stanowi już tło kadru)
Powieś je na ścianie! Postaw na biurku lub tuż obok łóżka!
(na ścianie z drzwiami wisi dziewięć starych, rodzinnych fotografii, przedstawiające różne osoby; przed ścianą stoi długonosy człowiek)
Udawaj, że to zdjęcie z twojej przeszłości!
(słodka muzyka; długonosy człowiek unosi się i fruwa ze szczęścia; słychać pukanie do drzwi, przez które - po chwili - do pokoju wchodzą osoby wycięte z pierwszej fotografii)
GŁOSY
Cześć! Jesteśmy rodziną wujka Franklina. Możemy zostać na kilka nocy, kilka miesięcy, albo na trzy lata?
(pokój błyskawicznie zapełnia się postaciami z fotografii wiszących na ścianie; panuje zamieszanie i coraz większy gwar)
DRUGI GŁOS
Zamknijcie się!
GŁOSY
Przepraszamy.
DRUGI GŁOS
To mi nie pasuje!
(dwie naturalne dłonie zgniatają kartkę papieru, na której znajdowały się postacie wycięte ze starych fotografii)
KONIEC ANIMACJI
ANIMACJA
(wnętrze pokoju bez okien; w przeciwległej ścianie znajdują się drzwi; w pokoju stoi tylko jedno krzesło, na którym siedzi długonosy człowiek; sufit rozchyla się i pojawia się twarz z imponującym uzębieniem)
GŁOS
Czujesz się znudzony swoim życiem? No to kup sobie życie z przeszłości!
(zbliżenie twarzy)
Wielu ludzi żyło o wiele ciekawiej, niż ty kiedykolwiek zdołasz!
(widok armaty, do której jacyś osobnicy ładują kobietę; wystrzał; armata w wyniku odrzutu znika poza kadrem, a kobieta wypada z lufy, nie przemieszczając się w ogóle; słychać muzykę - "Kankan" z "Życia paryskiego" Jakuba Offenbacha; pojawiają się trzy półnagie /od pasa w dół/ kobiety, niosące mężczyznę w pozycji poziomej, podnosząc nogi w sposób charakterystyczny dla kankana; niebieskie tło; przez kadr przemyka się kobieta z chłopcem; w przeciwnym kierunku przelatuje naga kobieta na dużej świni; chłopiec biegnie za świnią; spoza kadru dochodzą odgłosy wypadku samochodowego; z kierunku, w którym pobiegł chłopiec, wyjeżdża samochód z początku XX wieku, z dwoma mężczyznami; na przedzie samochodu znajduje się chłopiec, w pozycji do góry nogami; z dołu kadru wynurza się policjant kierujący ruchem drogowym; przelatuje świnia z nagą kobietą na grzbiecie, wprawiając policjanta w ruch obrotowy; z dołu kadru wynurza się duża głowa policjanta w kasku, na którym stoi policjant kierujący ruchem; kask otwiera się jak wieczko szkatułki; wewnątrz znajduje się pozytywka z baletnicą; baletnica zeskakuje z głowy policjanta; słychać plusk; zza głowy wynurza się kobieta na koniu; głowa policjanta znika; koń niosący kobietę wykonuje różnego rodzaju, niewiarygodne podskoki, aż rozkracza się robiąc koński szpagat; cięcie; zbliżenie twarzy z imponującym uzębieniem)
Inni dalej będą żyli ciekawiej, a ty z pewnością nie!
NAPIS i GŁOS (spoza ekranu): Jednak teraz... po raz pierwszy...
(zbliżenie twarzy z imponującym uzębieniem)
fragmenty ich życia znajdą się w sprzedaży...
(cięcie; wnętrze pokoju jak poprzednio; przez drzwi wskakuje człowiek od twarzy z imponującym uzębieniem; na tym tle pojawia się napis: "15/")
...za jedyne piętnaście szylingów. Nudziarze tacy jak ty...
(zbliżenie na człowieka od twarzy, pokazującego starą, rodzinną fotografię)
...mogą nabyć pięknie oprawione fotografie z życia innych.
(długonosy człowiek ogląda fotografię, która stanowi już tło kadru)
Powieś je na ścianie! Postaw na biurku lub tuż obok łóżka!
(na ścianie z drzwiami wisi dziewięć starych, rodzinnych fotografii, przedstawiające różne osoby; przed ścianą stoi długonosy człowiek)
Udawaj, że to zdjęcie z twojej przeszłości!
(słodka muzyka; długonosy człowiek unosi się i fruwa ze szczęścia; słychać pukanie do drzwi, przez które - po chwili - do pokoju wchodzą osoby wycięte z pierwszej fotografii)
GŁOSY
Cześć! Jesteśmy rodziną wujka Franklina. Możemy zostać na kilka nocy, kilka miesięcy, albo na trzy lata?
(pokój błyskawicznie zapełnia się postaciami z fotografii wiszących na ścianie; panuje zamieszanie i coraz większy gwar)
DRUGI GŁOS
Zamknijcie się!
GŁOSY
Przepraszamy.
DRUGI GŁOS
To mi nie pasuje!
(dwie naturalne dłonie zgniatają kartkę papieru, na której znajdowały się postacie wycięte ze starych fotografii)
KONIEC ANIMACJI
Zaiste, chciałoby się powiedzieć,że ludzie są diabłami na ziemi,a zwierzęta dręczonymi przez nich duszami.
- Niezawodny
- Posty: 120
- Rejestracja: śr sie 26, 2020 4:16 pm
Re: Monty Python
"Uprowadzenie spikera (serwis informacyjny)"
SPIKER John Cleese
(studio radiowe; za biurkiem z mikrofonem siedzi spiker, który rozmawia przez telefon; spiker odkłada słuchawkę; zapala się światełko sygnalizujące, że jest na fonii)
SPIKER
Dobry wieczór. Minęła osiemnasta. Serwis informacyjny przedstawi Michael Queen. Prawie w całym kraju było dziś spokojnie. Ludzie wrócili do pracy po najcieplejszym od roku lipcowym weekendzie. Najważniejszym wydarzeniem weekendu było spotkanie przedstawicieli SLD-UP i LPR w Pruszkowie.
(ściana za prezenterem zostaje rozbita przez zamaskowanych porywaczy, którzy czynią niesamowity hałas, ostrzeliwując się z rewolwerów we wszystkich kierunkach; spiker cały czas czyta wiadomości; porywacze przesuwają biurko z czytającym spikerem poza kadr; coraz więcej dymu w studio; cięcie; korytarz rozgłośni; porywacze pchają biurko z czytającym spikerem)
W Genewie przedstawiciele Centralnego Banku Rozrachunkowego spotkali się z panem Volenschtadtem z Polski, w celu omówienia bezzwrotnej pożyczki dwunastoletniej na budowę zakładu obróbki cynku w Omsku koło Krakowa, tuż przy granicy z Bulestanem.
(porywacze pchający biurko, wychodzą przed budynek rozgłośni)
Izba Handlowa ratyfikowała umowę handlową ze Związkiem Radzieckim, na sprzedaż sześciuset niskoobrotowych, elektrycznych maszyn do szycia.
(porywacze pchający biurko znikają za rogiem budynku; cięcie; na pace ciężarówki znajduje się biurko z czytającym spikerem; porywacze zamykają burty i idą do kabiny)
Przewodniczący Izby Handlowej powiedział, że ta transakcja oznaczać może początek nowej ery w rozwoju światowego handlu oraz narodziny nowego ducha współpracy między Wschodem a Zachodem.
(ciężarówka wyjeżdża z terenu rozgłośni i jedzie ulicami Londynu)
Podczas ostatniego roku nastąpił poważny spadek światowych rezerw złota. Wcześniej izba skarbowa ogłosiła, że w tym samym czasie nie nastąpiły poważne zmiany w dziedzinie importu towarów. Wciąż nie ma wiadomości o książeczce oszczędnościowej zgubionej zeszłego lipca przez Charlesa Griffithsa z Porthcawl, podczas wycieczki do Parku Rezerw Naturalnych w Swansea. Żona pana Griffithsa powiedziała, że jej mąż odmówił rozmów z prasą, póki nie znajdzie się zaświadczenie o stanie konta oszczędnościowego.
(cięcie; na trawiastym poboczu siedzi dziewczyna z małym radiem tranzystorowym; słucha wiadomości; obok przejeżdża ciężarówka ze spikerem)
W Kornwalii zmarł dzisiaj były minister bez teki, generał Sir Hugh Marksby-Smith. Sir Hugh był wiceprezesem klubu Rotarian.
(brzeg morza; plaża z małym molem)
W meczu piłkarskim między Niemcami a Senegalem, drużyna Senegalu prowadziła po dziewięćdziesięciu minutach dziewięć do jednego.
(porywacze pchają biurko z czytającym spikerem po molu, w kierunku morza)
Puchar Eurazji zdobyli jednak Niemcy, dzięki dogrywce, w której udało im się strzelić dziesięć bramek. Pogoda. Jutro będzie pochmurnie i przejściowe opady. Na tym kończymy serwis.
(porywacze spychają biurko ze spikerem do morza)
NAPISY (zmieniające się jak wyświetlane slajdy) i GŁOS (spoza kadru)
A teraz...
Nr 1
MODRZEW
(zdjęcie modrzewia)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew.
A teraz...
Nr 3
MODRZEW
A teraz...
(zdjęcie kasztanowca)
GŁOS
(spoza kadru)
Kasztanowiec zwyczajny.
(cięcie; wiwatujące tłumy na stadionie)
SPIKER John Cleese
(studio radiowe; za biurkiem z mikrofonem siedzi spiker, który rozmawia przez telefon; spiker odkłada słuchawkę; zapala się światełko sygnalizujące, że jest na fonii)
SPIKER
Dobry wieczór. Minęła osiemnasta. Serwis informacyjny przedstawi Michael Queen. Prawie w całym kraju było dziś spokojnie. Ludzie wrócili do pracy po najcieplejszym od roku lipcowym weekendzie. Najważniejszym wydarzeniem weekendu było spotkanie przedstawicieli SLD-UP i LPR w Pruszkowie.
(ściana za prezenterem zostaje rozbita przez zamaskowanych porywaczy, którzy czynią niesamowity hałas, ostrzeliwując się z rewolwerów we wszystkich kierunkach; spiker cały czas czyta wiadomości; porywacze przesuwają biurko z czytającym spikerem poza kadr; coraz więcej dymu w studio; cięcie; korytarz rozgłośni; porywacze pchają biurko z czytającym spikerem)
W Genewie przedstawiciele Centralnego Banku Rozrachunkowego spotkali się z panem Volenschtadtem z Polski, w celu omówienia bezzwrotnej pożyczki dwunastoletniej na budowę zakładu obróbki cynku w Omsku koło Krakowa, tuż przy granicy z Bulestanem.
(porywacze pchający biurko, wychodzą przed budynek rozgłośni)
Izba Handlowa ratyfikowała umowę handlową ze Związkiem Radzieckim, na sprzedaż sześciuset niskoobrotowych, elektrycznych maszyn do szycia.
(porywacze pchający biurko znikają za rogiem budynku; cięcie; na pace ciężarówki znajduje się biurko z czytającym spikerem; porywacze zamykają burty i idą do kabiny)
Przewodniczący Izby Handlowej powiedział, że ta transakcja oznaczać może początek nowej ery w rozwoju światowego handlu oraz narodziny nowego ducha współpracy między Wschodem a Zachodem.
(ciężarówka wyjeżdża z terenu rozgłośni i jedzie ulicami Londynu)
Podczas ostatniego roku nastąpił poważny spadek światowych rezerw złota. Wcześniej izba skarbowa ogłosiła, że w tym samym czasie nie nastąpiły poważne zmiany w dziedzinie importu towarów. Wciąż nie ma wiadomości o książeczce oszczędnościowej zgubionej zeszłego lipca przez Charlesa Griffithsa z Porthcawl, podczas wycieczki do Parku Rezerw Naturalnych w Swansea. Żona pana Griffithsa powiedziała, że jej mąż odmówił rozmów z prasą, póki nie znajdzie się zaświadczenie o stanie konta oszczędnościowego.
(cięcie; na trawiastym poboczu siedzi dziewczyna z małym radiem tranzystorowym; słucha wiadomości; obok przejeżdża ciężarówka ze spikerem)
W Kornwalii zmarł dzisiaj były minister bez teki, generał Sir Hugh Marksby-Smith. Sir Hugh był wiceprezesem klubu Rotarian.
(brzeg morza; plaża z małym molem)
W meczu piłkarskim między Niemcami a Senegalem, drużyna Senegalu prowadziła po dziewięćdziesięciu minutach dziewięć do jednego.
(porywacze pchają biurko z czytającym spikerem po molu, w kierunku morza)
Puchar Eurazji zdobyli jednak Niemcy, dzięki dogrywce, w której udało im się strzelić dziesięć bramek. Pogoda. Jutro będzie pochmurnie i przejściowe opady. Na tym kończymy serwis.
(porywacze spychają biurko ze spikerem do morza)
NAPISY (zmieniające się jak wyświetlane slajdy) i GŁOS (spoza kadru)
A teraz...
Nr 1
MODRZEW
(zdjęcie modrzewia)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew.
A teraz...
Nr 3
MODRZEW
A teraz...
(zdjęcie kasztanowca)
GŁOS
(spoza kadru)
Kasztanowiec zwyczajny.
(cięcie; wiwatujące tłumy na stadionie)
The man who is swimming against the stream knows the strength of it.
Re: Monty Python
"Wywiad z dziećmi"
DZIENNIKARZ John Cleese
MAŁY ERIC Eric Idle
MAŁY MICHAEL Michael Palin
MAŁY TERRY Terry Jones
(boisko szkolne; dziennikarz z mikrofonem stoi pochylony nad trzema małymi chłopcami)
DZIENNIKARZ
Eric... jak myślisz, byłbyś w stanie rozpoznać modrzew?
MAŁY ERIC
(nieśmiało i niepewnie)
Nie wiem.
DZIENNIKARZ
(zwraca się do Michaela)
Jak ci na imię?
MAŁY MICHAEL
(nieśmiało i niepewnie)
Michael.
DZIENNIKARZ
Michael, czy wiesz jak wygląda modrzew?
MAŁY MICHAEL
(chwila ciszy; warga zaczyna mu drżeć jak do płaczu)
Ja chcę do domu.
(dziennikarz głupkowato uśmiecha się do kamery)
MAŁY TERRY
Dupa!
DZIENNIKARZ
Może są inne drzewa, które potraficie rozpoznać z dużej odległości?
MAŁY TERRY
Chcę zobaczyć skecz Erica.
DZIENNIKARZ
Słucham?
MAŁY TERRY
Chcę... zobaczyć... skecz Erica. No nie?
DZIENNIKARZ
Skecz?
MAŁY TERRY
Eric napisał...
MAŁY ERIC
Napisałem skecz.
MAŁY MICHAEL
No nie? Eric napisał... taki skecz.
MAŁY ERIC
No nie? No... nie? No... nie?
DZIENNIKARZ John Cleese
MAŁY ERIC Eric Idle
MAŁY MICHAEL Michael Palin
MAŁY TERRY Terry Jones
(boisko szkolne; dziennikarz z mikrofonem stoi pochylony nad trzema małymi chłopcami)
DZIENNIKARZ
Eric... jak myślisz, byłbyś w stanie rozpoznać modrzew?
MAŁY ERIC
(nieśmiało i niepewnie)
Nie wiem.
DZIENNIKARZ
(zwraca się do Michaela)
Jak ci na imię?
MAŁY MICHAEL
(nieśmiało i niepewnie)
Michael.
DZIENNIKARZ
Michael, czy wiesz jak wygląda modrzew?
MAŁY MICHAEL
(chwila ciszy; warga zaczyna mu drżeć jak do płaczu)
Ja chcę do domu.
(dziennikarz głupkowato uśmiecha się do kamery)
MAŁY TERRY
Dupa!
DZIENNIKARZ
Może są inne drzewa, które potraficie rozpoznać z dużej odległości?
MAŁY TERRY
Chcę zobaczyć skecz Erica.
DZIENNIKARZ
Słucham?
MAŁY TERRY
Chcę... zobaczyć... skecz Erica. No nie?
DZIENNIKARZ
Skecz?
MAŁY TERRY
Eric napisał...
MAŁY ERIC
Napisałem skecz.
MAŁY MICHAEL
No nie? Eric napisał... taki skecz.
MAŁY ERIC
No nie? No... nie? No... nie?
Re: Monty Python
"No nie?!"
PIERWSZY MŻCZYZNA Eric Idle
DRUGI MŻCZYZNA Terry Jones
(dwóch mężczyzn siedzi obok siebie w pubie; pierwszy mężczyzna zachowuje się jak debil i w czasie rozmowy wykonuje szereg idiotycznych ruchów i znaków; drugi, trzymający kufel z piwem, jest poważny i dystyngowany)
PIERWSZY MŻCZYZNA
Czy pańska żona się szwenda? No wie pan o co chodzi. No nie? Nie muszę chyba nic dodawać? No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
(zdziwiony)
Słucham?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Pańska żona... wypuszcza się. No nie? Puszcza, prawda? No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Czasami musi gdzieś wyjść.
PIERWSZY MŻCZYZNA
No jasne, że tak. Nie muszę nic dodawać. No nie? Rozumiemy się? No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Chyba nie całkiem nadążam za panem.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Nadążać za mną? Doskonale! Nie lubię mrugać do ślepego nietoperza.
DRUGI MŻCZYZNA
Pan czymś handluje?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Handluje? Bardzo dobrze! Nareszcie pan załapał. Paskuda z pana, paskuda. No nie?
Nic dodać, nic ująć. No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Ale...
PIERWSZY MŻCZYZNA
Czy pańska żona... Czy pańska żona lubi sport?
DRUGI MŻCZYZNA
Owszem, lubi.
PIERWSZY MŻCZYZNA
No jasne, że tak.
DRUGI MŻCZYZNA
Bardzo lubi krykiet.
PIERWSZY MŻCZYZNA
A kto nie lubi? A więc lubi sobie pograć. Wiedziałem, wiedziałem! Była trochę w obiegu, no nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Jasne, trochę podróżowała. Pochodzi z wioski pod Londynem.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Nie gadaj pan, nie gadaj! Ładny numer. No nie? Kapuje pan. No nie? Czy ta pańska wiejska żona interesuje się może... fotografią?
DRUGI MŻCZYZNA
Fotografią?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Fotografie... takie obrazki... No wie pan. No nie? Pstryk, pstryk, błysk, błysk i tak dalej. No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Zdjęcia z wakacji?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Można je robić także na wakacjach. W kostiumie kąpielowym, bez kostiumu, fotki z ukrycia... te klimaty. No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Nie mamy aparatu fotograficznego.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Ale mimo to... Łoooooo! Łooooo!
(trąca łokciem rozmówcę, który wyraźnie traci cierpliwość; odstawia energicznie kufel z piwem)
DRUGI MŻCZYZNA
Czy pan coś insynuuje?!
PIERWSZY MŻCZYZNA
Nie... skąd... Tak.
DRUGI MŻCZYZNA
Słucham.
PIERWSZY MŻCZYZNA
To znaczy... Jest pan światowcem, szefie? Był już pan - tu i tam?
DRUGI MŻCZYZNA
O co panu chodzi?!
PIERWSZY MŻCZYZNA
Chodzi o to, że... że... że pan już to robił... to znaczy... Spał już pan z kobietą?
DRUGI MŻCZYZNA
Tak.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Jak to właściwie jest?
(pierwszy mężczyzna wyraźnie zdumiony; cięcie; sędzia piłkarski gwiżdże na koniec meczu; cięcie; It's Man kłania się niepewnie do kamery i odchodzi do lasu; napisy końcowe; pojawia się biała strzałka wskazująca jedno z drzew)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew.
PIERWSZY MŻCZYZNA Eric Idle
DRUGI MŻCZYZNA Terry Jones
(dwóch mężczyzn siedzi obok siebie w pubie; pierwszy mężczyzna zachowuje się jak debil i w czasie rozmowy wykonuje szereg idiotycznych ruchów i znaków; drugi, trzymający kufel z piwem, jest poważny i dystyngowany)
PIERWSZY MŻCZYZNA
Czy pańska żona się szwenda? No wie pan o co chodzi. No nie? Nie muszę chyba nic dodawać? No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
(zdziwiony)
Słucham?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Pańska żona... wypuszcza się. No nie? Puszcza, prawda? No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Czasami musi gdzieś wyjść.
PIERWSZY MŻCZYZNA
No jasne, że tak. Nie muszę nic dodawać. No nie? Rozumiemy się? No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Chyba nie całkiem nadążam za panem.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Nadążać za mną? Doskonale! Nie lubię mrugać do ślepego nietoperza.
DRUGI MŻCZYZNA
Pan czymś handluje?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Handluje? Bardzo dobrze! Nareszcie pan załapał. Paskuda z pana, paskuda. No nie?
Nic dodać, nic ująć. No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Ale...
PIERWSZY MŻCZYZNA
Czy pańska żona... Czy pańska żona lubi sport?
DRUGI MŻCZYZNA
Owszem, lubi.
PIERWSZY MŻCZYZNA
No jasne, że tak.
DRUGI MŻCZYZNA
Bardzo lubi krykiet.
PIERWSZY MŻCZYZNA
A kto nie lubi? A więc lubi sobie pograć. Wiedziałem, wiedziałem! Była trochę w obiegu, no nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Jasne, trochę podróżowała. Pochodzi z wioski pod Londynem.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Nie gadaj pan, nie gadaj! Ładny numer. No nie? Kapuje pan. No nie? Czy ta pańska wiejska żona interesuje się może... fotografią?
DRUGI MŻCZYZNA
Fotografią?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Fotografie... takie obrazki... No wie pan. No nie? Pstryk, pstryk, błysk, błysk i tak dalej. No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Zdjęcia z wakacji?
PIERWSZY MŻCZYZNA
Można je robić także na wakacjach. W kostiumie kąpielowym, bez kostiumu, fotki z ukrycia... te klimaty. No nie?
DRUGI MŻCZYZNA
Nie mamy aparatu fotograficznego.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Ale mimo to... Łoooooo! Łooooo!
(trąca łokciem rozmówcę, który wyraźnie traci cierpliwość; odstawia energicznie kufel z piwem)
DRUGI MŻCZYZNA
Czy pan coś insynuuje?!
PIERWSZY MŻCZYZNA
Nie... skąd... Tak.
DRUGI MŻCZYZNA
Słucham.
PIERWSZY MŻCZYZNA
To znaczy... Jest pan światowcem, szefie? Był już pan - tu i tam?
DRUGI MŻCZYZNA
O co panu chodzi?!
PIERWSZY MŻCZYZNA
Chodzi o to, że... że... że pan już to robił... to znaczy... Spał już pan z kobietą?
DRUGI MŻCZYZNA
Tak.
PIERWSZY MŻCZYZNA
Jak to właściwie jest?
(pierwszy mężczyzna wyraźnie zdumiony; cięcie; sędzia piłkarski gwiżdże na koniec meczu; cięcie; It's Man kłania się niepewnie do kamery i odchodzi do lasu; napisy końcowe; pojawia się biała strzałka wskazująca jedno z drzew)
GŁOS
(spoza kadru)
Modrzew.
Unregistered
Re: Monty Python
"Zęby. Galeria sztuki."
IT'S MAN Michael Palin
MŻCZYZNA Z GITARĄ Eric Idle
JANET John Cleese
MARGE Graham Chapman
(It's Man spada ze stromej, nadbrzeżnej skarpy na kamienistą plażę; cierpiąc, czołga się w kierunku kamery)
IT'S MAN Oto...
(animowana czołówka)
NAPIS: ODCINEK Z ARTUREM
NAPIS: Część 7
NAPIS: ZBY
(cięcie; młody mężczyzna z gitarą, ubrany w biały garnitur)
MŻCZYZNA Z GITARĄ
(śpiewa przy akompaniamencie gitary na melodię "Jeruzalem")
Czy zęby te w prastarych czasach...
NAPIS: NA ŻYWO Z CARDIFF ROOMS W LIBII
MŻCZYZNA Z GITARĄ
...spacerowały po zielonych wzgórzach Anglii.
(przestaje śpiewać)
Witamy państwa serdecznie. Teraz przyśpieszamy tempo. Zmieniamy nastrój. O następny numer prosili mnie Pip, Paulina, Nigel, Tarquin i stara, pryszczata mamusia Tarquina. Numer ten powstał specjalnie dla dojrzewającego seksualnie byłego króla Albanii - Zoga i nosi tytuł "Galeria sztuki". Życzymy dobrej zabawy.
(cięcie; galeria sztuki; na ścianach wiszą obrazy w ramach koloru złotego; przed obrazami stoi dwóch starszych mężczyzn; chwilę patrzą na obraz, a potem wychodzą; w drzwiach mijają Janet, kobietę w średnim wieku typu matka-pracująca; Janet rzuca okiem na obrazy i podchodzi do Marge, drugiej kobiety tego samego typu)
JANET
Cześć Marge!
MARGE
Cześć Janet! Jak się masz?
JANET
Miło cię widzieć! Jak tam mały Ralf?
MARGE
Lepiej nie pytaj! Rozrabia od rana. Przestań Ralf!
(odwraca się w bok i daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
Nie ruszaj tego!
JANET
Zupełnie jak mój Kevin.
MARGE
Poważnie?
JANET
Nieustannie dokazuje... Zostaw to!
( daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
Oglądaliśmy właśnie florenckie malarstwo, a on wysmarował ketchupem całe dzieciątko Jezus Rafaela.
(ostro do niewidocznego na ekranie dziecka)
Odłóż to barokowe arcydzieło!
MARGE
Wracamy właśnie z Courtauld. Ralf potłukł prawie wszystkie eksponaty na wystawie współczesnej rzeźby duńskiej.
JANET
Zupełnie jak mój Kevin. Szaleje na każdej wystawie wczesnych osiemnastowiecznych wyrobów garncarskich.
(do niewidocznego na ekranie dziecka)
Jak powiedziałam, - nie, to znaczy, że nie!
(daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
Dziś rano oglądaliśmy dzieła wczesnych flamandzkich artystów renesansowych i okresu manieryzmu, a on wyciągnął farbę w sprayu i obsikał "Kobietę w oknie" Vermeera!
MARGE
Byłoby gorzej, gdyby napluł. Prawda?
JANET
(zdecydowanie)
Jasne! Kevin wie, że...
(daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
...jak jeszcze raz napluje na obraz, nigdy więcej nie zabiorę go na wystawę.
MARGE
Ralf kiedyś pluł. Potrafił trafić w Van Gogha z odległości trzydziestu jardów, ale teraz wie, że tak nie wolno.
(patrzy w dół)
Prawda Ralf? Przestań! Przestań żuć tego Turnera! Jesteś...
(wychodzi spoza kadru i po chwili słychać klapsy)
...wstrętnym... niegrzecznym... chłopcem!
(Janet daje klapsa prewencyjnego swojemu dziecku; Marge wraca niosąc poszarpany obraz Turnera "Ostatni rejs Temeraire'a")
Patrz! Ten "Ostatni rejs Temeraire'a" kompletnie zniszczony. Co ja teraz zrobię?
JANET
Nic nie rób.
(bierze obraz) Po prostu go wyrzuć do kosza.
MARGE
Naprawdę?
JANET
Możesz mi wierzyć, Marge. Kevin zjadł większość dziewiętnastowiecznych brytyjskich pejzażystów, a ja przestałam się przejmować. Właściwie też mnie zaczęło ssać w żołądku.
(odgryza kawałek ramy obrazu)
Taaaa...
(Marge odrywa kawałek płótna i zjada)
MARGE
Nigdy nie lubiłam Turnera.
JANET
Nie znam się na sztuce, ale wiem co lubię.
IT'S MAN Michael Palin
MŻCZYZNA Z GITARĄ Eric Idle
JANET John Cleese
MARGE Graham Chapman
(It's Man spada ze stromej, nadbrzeżnej skarpy na kamienistą plażę; cierpiąc, czołga się w kierunku kamery)
IT'S MAN Oto...
(animowana czołówka)
NAPIS: ODCINEK Z ARTUREM
NAPIS: Część 7
NAPIS: ZBY
(cięcie; młody mężczyzna z gitarą, ubrany w biały garnitur)
MŻCZYZNA Z GITARĄ
(śpiewa przy akompaniamencie gitary na melodię "Jeruzalem")
Czy zęby te w prastarych czasach...
NAPIS: NA ŻYWO Z CARDIFF ROOMS W LIBII
MŻCZYZNA Z GITARĄ
...spacerowały po zielonych wzgórzach Anglii.
(przestaje śpiewać)
Witamy państwa serdecznie. Teraz przyśpieszamy tempo. Zmieniamy nastrój. O następny numer prosili mnie Pip, Paulina, Nigel, Tarquin i stara, pryszczata mamusia Tarquina. Numer ten powstał specjalnie dla dojrzewającego seksualnie byłego króla Albanii - Zoga i nosi tytuł "Galeria sztuki". Życzymy dobrej zabawy.
(cięcie; galeria sztuki; na ścianach wiszą obrazy w ramach koloru złotego; przed obrazami stoi dwóch starszych mężczyzn; chwilę patrzą na obraz, a potem wychodzą; w drzwiach mijają Janet, kobietę w średnim wieku typu matka-pracująca; Janet rzuca okiem na obrazy i podchodzi do Marge, drugiej kobiety tego samego typu)
JANET
Cześć Marge!
MARGE
Cześć Janet! Jak się masz?
JANET
Miło cię widzieć! Jak tam mały Ralf?
MARGE
Lepiej nie pytaj! Rozrabia od rana. Przestań Ralf!
(odwraca się w bok i daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
Nie ruszaj tego!
JANET
Zupełnie jak mój Kevin.
MARGE
Poważnie?
JANET
Nieustannie dokazuje... Zostaw to!
( daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
Oglądaliśmy właśnie florenckie malarstwo, a on wysmarował ketchupem całe dzieciątko Jezus Rafaela.
(ostro do niewidocznego na ekranie dziecka)
Odłóż to barokowe arcydzieło!
MARGE
Wracamy właśnie z Courtauld. Ralf potłukł prawie wszystkie eksponaty na wystawie współczesnej rzeźby duńskiej.
JANET
Zupełnie jak mój Kevin. Szaleje na każdej wystawie wczesnych osiemnastowiecznych wyrobów garncarskich.
(do niewidocznego na ekranie dziecka)
Jak powiedziałam, - nie, to znaczy, że nie!
(daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
Dziś rano oglądaliśmy dzieła wczesnych flamandzkich artystów renesansowych i okresu manieryzmu, a on wyciągnął farbę w sprayu i obsikał "Kobietę w oknie" Vermeera!
MARGE
Byłoby gorzej, gdyby napluł. Prawda?
JANET
(zdecydowanie)
Jasne! Kevin wie, że...
(daje klapsa niewidocznemu na ekranie dziecku)
...jak jeszcze raz napluje na obraz, nigdy więcej nie zabiorę go na wystawę.
MARGE
Ralf kiedyś pluł. Potrafił trafić w Van Gogha z odległości trzydziestu jardów, ale teraz wie, że tak nie wolno.
(patrzy w dół)
Prawda Ralf? Przestań! Przestań żuć tego Turnera! Jesteś...
(wychodzi spoza kadru i po chwili słychać klapsy)
...wstrętnym... niegrzecznym... chłopcem!
(Janet daje klapsa prewencyjnego swojemu dziecku; Marge wraca niosąc poszarpany obraz Turnera "Ostatni rejs Temeraire'a")
Patrz! Ten "Ostatni rejs Temeraire'a" kompletnie zniszczony. Co ja teraz zrobię?
JANET
Nic nie rób.
(bierze obraz) Po prostu go wyrzuć do kosza.
MARGE
Naprawdę?
JANET
Możesz mi wierzyć, Marge. Kevin zjadł większość dziewiętnastowiecznych brytyjskich pejzażystów, a ja przestałam się przejmować. Właściwie też mnie zaczęło ssać w żołądku.
(odgryza kawałek ramy obrazu)
Taaaa...
(Marge odrywa kawałek płótna i zjada)
MARGE
Nigdy nie lubiłam Turnera.
JANET
Nie znam się na sztuce, ale wiem co lubię.
Re: Monty Python
"Krytyk sztuki. Męskie życie we współczesnej armii."
KRYTYK SZTUKI Michael Palin
ŻONA KRYTYKA Katya Wyeth
MŻCZYZNA Z GITARĄ Eric Idle
PUŁKOWNIK Graham Chapman
MŻCZYZNA - WIKING Terry Gilliam
(mężczyzna ubrany w bonżurkę, siedzi za dużym biurkiem i je obraz Utrilla; w tle półki z książkami i obraz)
NAPIS: KRYTYK SZTUKI
KRYTYK SZTUKI
(z pełnymi ustami)
Mmmm... Moim zdaniem technika malarska Utrilla jest wyśmienita, choć nie zawsze mi podchodzi.
(czka i wzdycha)
W każdym razie nie po Rubensie... Wszystko te wiśnie... Ach!
(nagle patrzy w dół)
Błe! Mam Vermeera na koszuli...
(wyciera poły bonżurki; wchodzi jego żona niosąc dzbanek z wodą i szklankę na tacy, która stawia na biurku)
ŻONA KRYTYKA
Wody kochanie?
KRYTYK SZTUKI
Co za kretyński żart!
ŻONA KRYTYKA
Ale to moja jedyna kwestia!
KRYTYK SZTUKI
No dobra, ale nie musiałaś jej wypowiadać! Mogłaś choć raz być cicho!
(żona płacze)
Wciąż tylko kłapiesz jadaczką!
(cięcie; mężczyzna z gitarą)
MŻCZYZNA Z GITARĄ
(śpiewa)
Wlej siłę w me strzały... Włócznią niech sięgnę nieba... Sprowadź me rydwany ognia...
(podchodzi seksowna dziewczyna [Kaya Wyeth] w skąpej bieliźnie; obejmuje go i kładą się; cięcie)
NAPIS: OTO MSKIE ŻYCIE W CARDIFF ROOMS W LIBII
PUŁKOWNIK
(spoza kadru)
Kamera na mnie!
(cięcie; umundurowany pułkownik brytyjskiej armii, stoi przed ścianą, na której wiszą plakaty o różnej, ale wojskowej treści)
PUŁKOWNIK
Jako oficer kierujący działem reklamowym armii, kategorycznie sprzeciwiam się tej wyraźnej aluzji do naszego sloganu: To pieskie... To męskie życie we współczesnej armii. Ostrzegam, że jeśli te mdłe, długowłose, cywilne naśladownictwo znów się powtórzy, program zostanie ukarany z całą surowością. Na moją komendę "cięcie", reżyser programu pokaże obraz z drugiej kamery. Panie reżyserze!
(cięcie; mężczyzna w hełmie wikinga)
PUŁKOWNIK
(spoza kadru)
Czekać...
(cięcie; pułkownik jak wcześniej)
...na komendę! Kamera... Cięcie!
(cięcie; mężczyzna w hełmie wikinga)
MŻCZYZNA - WIKING
To moja jedyna kwestia.
(dezaprobata widowni; mężczyzna mięknie)
No co, to moja jedyna...
(cięcie)
KRYTYK SZTUKI Michael Palin
ŻONA KRYTYKA Katya Wyeth
MŻCZYZNA Z GITARĄ Eric Idle
PUŁKOWNIK Graham Chapman
MŻCZYZNA - WIKING Terry Gilliam
(mężczyzna ubrany w bonżurkę, siedzi za dużym biurkiem i je obraz Utrilla; w tle półki z książkami i obraz)
NAPIS: KRYTYK SZTUKI
KRYTYK SZTUKI
(z pełnymi ustami)
Mmmm... Moim zdaniem technika malarska Utrilla jest wyśmienita, choć nie zawsze mi podchodzi.
(czka i wzdycha)
W każdym razie nie po Rubensie... Wszystko te wiśnie... Ach!
(nagle patrzy w dół)
Błe! Mam Vermeera na koszuli...
(wyciera poły bonżurki; wchodzi jego żona niosąc dzbanek z wodą i szklankę na tacy, która stawia na biurku)
ŻONA KRYTYKA
Wody kochanie?
KRYTYK SZTUKI
Co za kretyński żart!
ŻONA KRYTYKA
Ale to moja jedyna kwestia!
KRYTYK SZTUKI
No dobra, ale nie musiałaś jej wypowiadać! Mogłaś choć raz być cicho!
(żona płacze)
Wciąż tylko kłapiesz jadaczką!
(cięcie; mężczyzna z gitarą)
MŻCZYZNA Z GITARĄ
(śpiewa)
Wlej siłę w me strzały... Włócznią niech sięgnę nieba... Sprowadź me rydwany ognia...
(podchodzi seksowna dziewczyna [Kaya Wyeth] w skąpej bieliźnie; obejmuje go i kładą się; cięcie)
NAPIS: OTO MSKIE ŻYCIE W CARDIFF ROOMS W LIBII
PUŁKOWNIK
(spoza kadru)
Kamera na mnie!
(cięcie; umundurowany pułkownik brytyjskiej armii, stoi przed ścianą, na której wiszą plakaty o różnej, ale wojskowej treści)
PUŁKOWNIK
Jako oficer kierujący działem reklamowym armii, kategorycznie sprzeciwiam się tej wyraźnej aluzji do naszego sloganu: To pieskie... To męskie życie we współczesnej armii. Ostrzegam, że jeśli te mdłe, długowłose, cywilne naśladownictwo znów się powtórzy, program zostanie ukarany z całą surowością. Na moją komendę "cięcie", reżyser programu pokaże obraz z drugiej kamery. Panie reżyserze!
(cięcie; mężczyzna w hełmie wikinga)
PUŁKOWNIK
(spoza kadru)
Czekać...
(cięcie; pułkownik jak wcześniej)
...na komendę! Kamera... Cięcie!
(cięcie; mężczyzna w hełmie wikinga)
MŻCZYZNA - WIKING
To moja jedyna kwestia.
(dezaprobata widowni; mężczyzna mięknie)
No co, to moja jedyna...
(cięcie)
Unregistered