Dyskutujmy.pl

Ujawnianie prawdy, zwlaszcza umniejszajacej dokonania naszych zolnierzy, nie cieszy sie popularnoscia. Po czesci moze dlatego, ze mamy utrwalony obraz bohaterstwa zahaczajacego czasami o postawe "gdybysmy dwa takie czolgi mieli, to bysmy se sami te wojne wygrali" i nie chcemy przyjac do wiadomosci, ze bylo inaczej. Ze zolnierzami nie bylismy najlepszymi, ze nasi wielcy dowodcy w rzeczywistosci byli nieudacznikami troszczacymi sie tylko o swoj wizerunek i swoje sprawy. Ze bitwy przedstawiane u nas jako wielki przyczynek do slawy w rzeczywistosci byly epizodem o marginalnym znaczeniu.

Ja juz w swoim zyciu naczytałem sie o Żukowie, Montgomerym, Pattonie, Guderianie, Maczku i setce innych dowodców i wynikalo z tego że to banda nieudaczników, głąbów, błędogeneratorów albo w najlepszym razie gości, którzy mieli w sztabie kogos tam genialnego i tylko jechali na jego pomysłach.

Nic tylko postawić tezę, że gdyby nie solidna ekipa kaprali i nikomu nieznanych sztabowców....


Znacie dowódce, który nie popełnił błędu?
Co to znaczy "popełnić błąd"? Często błędem nazywa się "że nie przewidział, dał sie zaskoczyć, wprowadzić w błąd itd" A co, miał mieć szklana kulę do przewidywania? Wojna to ryzyko, ryzyko i jeszcze raz ryzyko....
Rommel pod Al-Alamein też dał sie wykiwać jak chłopiec. To znaczy, ze był złym dowódcą a AK beznadziejną armia...?