Ciuszki od Dolce Gabbany zamiast mózgu, Mózg zamiast ciuszków od Dolce Gabbany
: sob paź 10, 2020 5:00 pm
Menda szalenie rzadko myśli, ale ostatnio - po wypiciu kilku podwójnych Mojito - przytrafiło mi się to nieszczęście że pomyślałem.
Zastanawiałem się, czy jest coś w tym naszym polskim kotle co może stanowić dla nas promyk nadziei i jednocześnie szansę w starciu z mało altruistycznym Zachodem. I doszedłem do wniosku, że to nie żadne Kaczory, żadne Donaldy, disco prezydenty ani inne PeDecje, tylko polskie.... nastolatki. Polskie nastolatki nie ubierają się u Dolce Gabbany ani w D'squared ale mają coś czego ich zachodnim odpowiednikom brak: ambicję. Absolutny nihilizm tamtejszej młodzieży, który dla niepoznaki przeradza się w kultywowany hedonizm i zwykłe lenistwo jest coraz bardziej widoczny. W większości zachodnich państw regularnie spada odsetek młodzieży aplikującej do wyższych uczelni: w Polsce mamy od kilkunastu lat tendencję odwrotną. Na zachodzie mają wszystko, mają z naszej perspektywy tak łatwe życie, że wydaje się, że już łatwiej być nie może. A my - wbrew pozorom - mamy lepsze perspektywy do rozwoju cywilizacjnego, bo nasza młodzież czegoś chce. Tamta chce tylko by nie wybudzać jej z letargu przyjemnego życia. Zapaść kulturowa zachodu dokonuje się właśnie na wielu płaszczyznach, ale przyszłość rysuje się jeszcze gorzej. Brytyjski następca tronu jawi się w brukowckach jako ćpun i pusty dandys, nowa arystokracja rodzi potworki typu Paris Hilton, dla której wydarzeniem roku jest nowa kolekcja Dolce Gabbany, dla kolejnych gwiazd nobilitacją jest nieznajomość Szekspira, a dla milionów ich rówieśników weekend powoli rozkręca się już od wtorku. Na tym tle nasze blokowiska pełne dresiarzy jawią się paradoksalnie jako coś optymistycznego. Skąd ten optymizm? Jest w tych blokowiskach coś, czego brakuje wszędzie na zachód od Odry: jest potencjał, który prawie wszędzie już wygasł.
Czy nie sądzicie, że warto od tej strony spojrzeć na problem tzw. "braku perspektyw" w Poslce? To znaczy, uznać, że tzw. "brak perspektyw" jest właśnie najlepszą perspektywą na przyszłość.
Zastanawiałem się, czy jest coś w tym naszym polskim kotle co może stanowić dla nas promyk nadziei i jednocześnie szansę w starciu z mało altruistycznym Zachodem. I doszedłem do wniosku, że to nie żadne Kaczory, żadne Donaldy, disco prezydenty ani inne PeDecje, tylko polskie.... nastolatki. Polskie nastolatki nie ubierają się u Dolce Gabbany ani w D'squared ale mają coś czego ich zachodnim odpowiednikom brak: ambicję. Absolutny nihilizm tamtejszej młodzieży, który dla niepoznaki przeradza się w kultywowany hedonizm i zwykłe lenistwo jest coraz bardziej widoczny. W większości zachodnich państw regularnie spada odsetek młodzieży aplikującej do wyższych uczelni: w Polsce mamy od kilkunastu lat tendencję odwrotną. Na zachodzie mają wszystko, mają z naszej perspektywy tak łatwe życie, że wydaje się, że już łatwiej być nie może. A my - wbrew pozorom - mamy lepsze perspektywy do rozwoju cywilizacjnego, bo nasza młodzież czegoś chce. Tamta chce tylko by nie wybudzać jej z letargu przyjemnego życia. Zapaść kulturowa zachodu dokonuje się właśnie na wielu płaszczyznach, ale przyszłość rysuje się jeszcze gorzej. Brytyjski następca tronu jawi się w brukowckach jako ćpun i pusty dandys, nowa arystokracja rodzi potworki typu Paris Hilton, dla której wydarzeniem roku jest nowa kolekcja Dolce Gabbany, dla kolejnych gwiazd nobilitacją jest nieznajomość Szekspira, a dla milionów ich rówieśników weekend powoli rozkręca się już od wtorku. Na tym tle nasze blokowiska pełne dresiarzy jawią się paradoksalnie jako coś optymistycznego. Skąd ten optymizm? Jest w tych blokowiskach coś, czego brakuje wszędzie na zachód od Odry: jest potencjał, który prawie wszędzie już wygasł.
Czy nie sądzicie, że warto od tej strony spojrzeć na problem tzw. "braku perspektyw" w Poslce? To znaczy, uznać, że tzw. "brak perspektyw" jest właśnie najlepszą perspektywą na przyszłość.