Dyskutujmy.pl

Czolko.

Ktory z nich jest lepszy..
Moim zdaniem Okrasa bo ma bardziej przystepne przepisy i nie drogie w przeciwienstwe do niektorych przepisow Maklowicza.

ale Makłowicz jak opowiada smakowicie to az slinka leci

Ja bardzo lubię Makłowicza, bo uwielbiam jego teksty

Makłowicz ma program zdecydowani ebardziej promujacy uroki turystyki - gotuje w plenerze czesto w miejscach wartych odwiedzenia. Z tego powodu jest to warte obejrzenia.

Okrasa sciaga zas do programu ludzi w zasadzie o tyle ciekawych, co nie majacych pojecia o gotowaniu. O ile trescia u niego jest samo gotowanie i dretwe gadki z goscmi, to program jest dosc monotonny.

Brakuje mi w tym rankingu Pascala (Pascal po prostu gotuj). Ten drugi wprowadzil w nasze programu kulinarne nutke egzotyki, bowiem jego francuski akcent zapewne przyciaga przed telewizoru nieliche grono wielbicielek.

A tak naprawde - to ile z nas tak naprawde wykorzystuje przepisy z telewizora w codziennym pichceniu?
Ja przestalem i tak naprawde to ogladam programy kulinarne tylko po to, zebym wiedzial co dobrego moge zjesc w knajpie (i przezyc;), jesli mnie rzuci los w jakies ciekawe miejsce. Do tego celu zas idealnei pasuje zas mi pan Makłowicz.

Dajcie spokoj z Okrasa. Maklowicz to prawdziwy mistrz, pieknie mowi, doradza, swietnie gotuje, zna dokaldnie kuchnie chyba wszystkich krajow i ma niesamowita wiedze. Bikont tez jest ok ale mniej go w mediach.

Ja również stawiam na Makłowicza. Programy są ciekawe choćby przez wspomniane wcześniej plenery i opowieści o kulturze jedzenia w danym kraju... Gotującego Okrase widziałam ze dwa razy i nie zachwycił mnie ani przepisami ani prezentowanym humorem...

strasznie tłusty jest makłowicz

A wlasnie - dzis ogladalem kawalek programu Okrasy i uwzial sie na sledzie.
Ciekawy byl jeden pomysl na... golabki sledziowe.

Makłowicz jest jedynym niekwiestionowanym mistrzem gotowania przy czym jest z zawodu historykiem co potęguje Jego profesjonalizm.

A co takie chudziaki jak Pascal i Okrasa mogą wiedzieć o jedzeniu???

Widział kto, żeby szacowny szef kuchni wyglądał jak - nie przymierzając - maratończyk?!