spływ Wdą - czyli trochę antyreklamy
: ndz sty 31, 2021 10:40 am
COVID, turystyka zamrozona, trzeba o czyms pisac - wiec takie wspomnienie-ostrzezenie
no więc byliśmy sobie kiedys na kajakach. od razu muszę zaznaczyć, że zdjęć nie będzie - wyjaśnienie zaraz.
ogólnie - ekipa fajna (15 os, wyjechaliśmy w piątek po drobnych problemach (osób miało być 17, dwójce w międzyczasie coś powypadało) no i pierwszy zgrzyt (wtedy jeszcze nie - ale w całokształcie - owszem) - pan od kajaków stwierdził, że jest środek sezonu i nie możemy tydzień przed wyjazdem zrezygnować z jednego kajaka. tzn. zrezygnować możemy, ale musimy za niego zapłacić. dojechaliśmy do czerska, zjedliśmy pizzę (nawet niezła), znaleźliśmy pole namiotowe (w międzyczasie lać zaczęło), rozbilim się. (losie, jak ja nienawidzę namiotów)
rano pan przywiózł kajaki. 8 sztuk, 5 nowiutkich i ślicznych i trzy znacznie starsze i nadużyte.
przywiózł, stwierdził, że żadnych mapek nie ma, na rzece też się nie zna, gdzie są jakieś pola nie wie i w ogóle to on tu tylko dowiózł kajaki. kasę wziął (na szczęście nie całą), pojechał.
pierwszy kajak zaczął przeciekać 20 minut po zwodowaniu. (na głębokim jeziorze, żadnych zderzeń z kamieniami, nic.) na szczęście niezbyt mocno, więc dopłynęliśmy do brzegu i zadzwoniliśmy do gościa. usłyszeliśmy, że w takich wypadkach znakomicie sprawdza się guma do żucia, on kajaka nie wymieni (mimo, że zapłaciliśmy za jeden więcej), a w ogóle to przywiózł pełnowartościowy sprzęt a zniszczenia to napewno my, więc że za nie zapłacimy.
kajak naprawiliśmy we własnym zakresie (ekipa na szczęście "kajakowa" - więc ktoś miał ze sobą poxipol i matę szklaną)
po kolejnych 10 minutach odpadł kawałek dna w drugim kajaku - dokładniej odpadła źle położona łata i w kilu zrobiła się dziura około 10x4cm. uszczelniliśmy prowizorycznie workiem i jakąś szmatą, dopłynęliśmy do najbliższej przystani - telefon do gościa, i co słyszymy?
słyszymy, że tutaj guma do żucia to już nie, lepsze są serki hochland (sic!), a w ogóle to on po kajak nie przyjedzie bo mu się nie chce, innego też nie podstawi. mamy go zostawić u najbliższych gospodarzy i radzić sobie sami. a wina oczywiście nasza.
a żeby postawić kropkę nad "i" - po odbiór kajaków umówił się z nami następnego dnia (niedziela) na 16.00. no i koło 16.30 dostaliśmy sms-a, że może będzie za godzinę, a może za dwie...
tyle reklamy
a swoją szosą - spływ Wdą polecam szczerze. przepięknie jest. brakuje trochę bazy noclegowej (za to jest jedno absolutnie genialne pole w Czarnej Wodzie - szczerze polecam)
no więc byliśmy sobie kiedys na kajakach. od razu muszę zaznaczyć, że zdjęć nie będzie - wyjaśnienie zaraz.
ogólnie - ekipa fajna (15 os, wyjechaliśmy w piątek po drobnych problemach (osób miało być 17, dwójce w międzyczasie coś powypadało) no i pierwszy zgrzyt (wtedy jeszcze nie - ale w całokształcie - owszem) - pan od kajaków stwierdził, że jest środek sezonu i nie możemy tydzień przed wyjazdem zrezygnować z jednego kajaka. tzn. zrezygnować możemy, ale musimy za niego zapłacić. dojechaliśmy do czerska, zjedliśmy pizzę (nawet niezła), znaleźliśmy pole namiotowe (w międzyczasie lać zaczęło), rozbilim się. (losie, jak ja nienawidzę namiotów)
rano pan przywiózł kajaki. 8 sztuk, 5 nowiutkich i ślicznych i trzy znacznie starsze i nadużyte.
przywiózł, stwierdził, że żadnych mapek nie ma, na rzece też się nie zna, gdzie są jakieś pola nie wie i w ogóle to on tu tylko dowiózł kajaki. kasę wziął (na szczęście nie całą), pojechał.
pierwszy kajak zaczął przeciekać 20 minut po zwodowaniu. (na głębokim jeziorze, żadnych zderzeń z kamieniami, nic.) na szczęście niezbyt mocno, więc dopłynęliśmy do brzegu i zadzwoniliśmy do gościa. usłyszeliśmy, że w takich wypadkach znakomicie sprawdza się guma do żucia, on kajaka nie wymieni (mimo, że zapłaciliśmy za jeden więcej), a w ogóle to przywiózł pełnowartościowy sprzęt a zniszczenia to napewno my, więc że za nie zapłacimy.
kajak naprawiliśmy we własnym zakresie (ekipa na szczęście "kajakowa" - więc ktoś miał ze sobą poxipol i matę szklaną)
po kolejnych 10 minutach odpadł kawałek dna w drugim kajaku - dokładniej odpadła źle położona łata i w kilu zrobiła się dziura około 10x4cm. uszczelniliśmy prowizorycznie workiem i jakąś szmatą, dopłynęliśmy do najbliższej przystani - telefon do gościa, i co słyszymy?
słyszymy, że tutaj guma do żucia to już nie, lepsze są serki hochland (sic!), a w ogóle to on po kajak nie przyjedzie bo mu się nie chce, innego też nie podstawi. mamy go zostawić u najbliższych gospodarzy i radzić sobie sami. a wina oczywiście nasza.
a żeby postawić kropkę nad "i" - po odbiór kajaków umówił się z nami następnego dnia (niedziela) na 16.00. no i koło 16.30 dostaliśmy sms-a, że może będzie za godzinę, a może za dwie...
tyle reklamy
a swoją szosą - spływ Wdą polecam szczerze. przepięknie jest. brakuje trochę bazy noclegowej (za to jest jedno absolutnie genialne pole w Czarnej Wodzie - szczerze polecam)